Siła sióstr

Przez ostatnie ponad 3 lata zorganizowałam aż 6 wyjątkowych wydarzeń dla kobiet. Coś, co miało być jednorazowym zrywem, okazało się jednym z moich najważniejszych życiowych osiągnięć. Dzieje się tam magia, trudno to opisać, warto jednak wspomnieć, że często po nich słyszę komentarze, że uratowały komuś życie. Zbliżam się do ostatniego tego typu wydarzenia i naturalnie pojawia się w głowie mnóstwo podsumowań. Chcę się podzielić tym kawałkiem, bo choć camp przepisywałabym kobietom na receptę, nie każda będzie miała okazję wziąć w nim udział (a szkoda!), a to piękne myśli.
40-50 obcych sobie kobiet i wspólne 48 godzin, które zmieniają życie…
Niezapomniane wnioski z #dagacamp
Niezależnie od statusu społecznego, sytuacji rodzinnej i wieku, każda z nas ma wiele problemów, z którymi próbuje sobie poradzić. Często sobie jednak zupełnie nie radzimy z tym, co stawia przed nami los. O naszych problemach bardzo często nie wie najbliższa rodzina, bo albo nie zostałyśmy w przeszłości zrozumiane albo się wstydzimy i boimy się odrzucenia. Nie mówimy też o tych problemach, bo dotyczą one konkretnych, najbliższych nam osób, które są ich źródłem.
Z wielu rozmów i zwierzeń wynika najsmutniejszy wniosek – najbardziej rani nas rodzina. W pierwszej kolejności rodzice, rodzeństwo, potem mąż, często również dorastające dzieci. Paradoksalnie to od teściowej najłatwiej się uwolnić. Nadal nie potrafimy spokojnie mówić o tym jak bardzo zraniła nas matka, jak bardzo jesteśmy samotne w małżeństwie i jak bardzo rozczarowuje i przerasta nas rodzicielstwo.
Jesteśmy bardzo silne, potrafimy same na własnych barkach nieść nasze rodziny, samodzielnie wychowywać nasze dzieci i uczyć naszych rodziców jakimi powinni być rodzicami. Potrzebujemy jednak bardzo wsparcia psychicznego, bo wcale nie jesteśmy takimi siłaczkami, jak oczekuje od nas tego życie.
Wiele z nas korzystało lub korzysta z terapii. To ona najbardziej odmienia życie i daje siły do zmian. Nie wstydzimy się o tym mówić, wręcz uważamy to za swoją siłę, że zauważyłyśmy, że toniemy i szukałyśmy pomocy, choć nie zawsze spotkało się to z aprobatą naszego środowiska.
Słuchanie licznych historii utwierdziło mnie w przekonaniu, że rodzicielstwo to jest coś, czego nie da się nie spier.olić. Albo się nie starasz wystarczająco, bo masz za mało czasu, jesteś bezsilna i brak Ci środków, albo starasz się za bardzo. Albo jesteś control freakiem albo jesteś zbyt pobłażliwa. Albo dzwonisz codziennie i odpocząć od siebie nie dajesz, albo się nie interesujesz. Jesteśmy jednak zgodne – macierzyństwo to piękna, ale najtrudniejsza życiowa przygoda. Większość z nas miała trudne przeżycia związane z rodzicami.
Każda z nas potrzebuje przestrzeni, w której może odpiąć przysłowiowe wrotki. Nie chodzi tutaj absolutnie o pijaństwo do upadłego, zdrady czy cokolwiek sprzecznego z ogólnie przyjętymi normami. Potrzebujemy przez chwilę nie być mamą, odpowiedzialną dorosłą, stateczną panią domu, mężatką z długoletnim stażem. Chcemy móc zatańczyć na stole, gadać głupoty, wystroić się w cekiny, chcemy pośmiać się z byle czego i nie myśleć o tym, co na obiad. Chcemy, choć przez krótki moment, poczuć się beztroskie i wolne. Stworzenie takiej przestrzeni wydaje się kluczowe do osiągnięcia równowagi między smutną dorosłością, a szaloną dziewczyną, którą każda z nas jeszcze w sobie ma, choć często bywa zakopana w pieluchach.
Okazało się, że w grupie zupełnie obcych kobiet łatwiej opowiedzieć o sobie, łatwiej opisać swoje macierzyństwo, dyskutować o obawach i lękach, na czynniki pierwsze rozłożyć trudne emocje. Zadziwiające było odnaleźć wśród tych obcych kobiet podobieństwa i wspólne życiowe mianowniki. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tak dużej grupie osób z różnych środowisk spotkasz kogoś, kto przeżywał lub przeżywa to samo co Ty teraz. Można otrzymać życzliwe, pozbawione oceniania wsparcie poparte doświadczeniem, dzięki któremu łatwiej przejść przez kolejne trudności.
Najtrudniejszym przeżyciem była wizualizacja siebie sprzed lat – przytulenie małej dziewczynki. Tej, która doświadczyła nie zawsze tylko beztroskiego dzieciństwa, była zakompleksioną nastolatką, cierpiała, nie rozumiała dorosłych, błądziła, popełniła masę błędów i bała się świata. To zderzenie było dla wielu z nas przełomowe.
Wsparcie obcych osób może mocniej dmuchać w żagle, niż niejedna rodzina. Camp był tak silnym przeżyciem, tak głęboko inspirującym i terapeutycznym, że wyzwolił energię i potrzebę zmian. Dziewczyny na campie postanowiły pójść na terapię, zmienić toksyczną pracę, znaleźć nowy związek, uregulować relacje z rodzicami, zmienić swoje podejście do rodziny. Na campach tworzy się grupa wsparcia, która kibicuje i dopinguje uczestniczki na długo po zakończeniu campów i lepiej niż rodzina.
Dziewczyny wstydziły się swoich historii – pochodzenia z ubogiego domu, patologii, alkoholizmu, rozwodu, stawiania kariery wysoko, nie odnajdywania się w macierzyństwie, nie posiadania własnego źródła dochodu. Wiele aspektów wprawiało je początkowo w kompleksy. Jednak po kilku dniach spędzonych w tak różnym towarzystwie udawało im się dostrzec swoje absolutnie wyjątkowe zalety i powody do dumy z siebie. Zmartwił mnie fakt tego jak bardzo dziewczyny nie wierzą w siebie, dopiero kiedy mogły się przejrzeć w lustrze podziwu innych kobiet, zaczynały powoli wychodzić z ograniczeń, które sobie narzuciły. Nagle dostrzegały swoje piękno, zalety, które podziwiały inne babki.
Zaskakuje nas upływ czasu. Chwilę temu przecież miałyśmy kilkanaście lat, a dziś mamy siwe włosy i plan na emeryturę. NIE-DO-UWIERZENIA.
Zadziwiające było dla mnie to jak bardzo różne jesteśmy, właściwie we wszystkim. A jednak wszystkie mamy podobne pragnienia, obawy, chęci. Po kilku wspólnie spędzonych godzinach różnice wręcz nas łączyły, potrafiłyśmy z nich żartować. Ta atmosfera jest absolutnie niezapomniana. To czysta, piękna i tak wszystkim nam potrzebna siła sióstr. Wyjeżdżamy podbudowane myślą, że naprawdę można stworzyć wioskę, może istnieć przymierze między kobietamu, możemy sobie dmuchać w żagle, uczyć się od siebie i wzajemnie wyciągać do siebie pomocną dłoń. Nie musimy być dla siebie oceniającymi francami.
Na campach przeżyłam ucieleśnienie jednego z moich ulubionych powiedzeń – świat jest piękny a ludzie w nim dobrzy. To my, kobiety, jesteśmy dobre, piękne, wyjątkowe. Gdybyśmy częściej potrafiły się tak wspaniale wspierać, świat byłby lepszym miejscem.
Ostatnie miejsce na ostatni już #dagacamp czeka na Ciebie TUTAJ.
Zdjęcie wyróżniające: Edyta Derda
Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:
– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!
Pięknie napisane, a to że łatwiej otworzyć się nam przed obcymi niż przed rodziną to sama prawda. Każda z nas codziennie zmaga się z problemami dlatego warto być miłym dla siebie i dla innych.
To prawda, a tych problemów w ogóle nie widać.
To jest zupelna prawda – to jest dla mnie najtrudniejsze!
Dzieki, że JESTEŚ!
Słuchanie licznych historii utwierdziło mnie w przekonaniu, że rodzicielstwo to jest coś, czego nie da się nie spier.olić. Albo się nie starasz wystarczająco, bo masz za mało czasu, jesteś bezsilna i brak Ci środków, albo starasz się za bardzo. Albo jesteś control freakiem albo jesteś zbyt pobłażliwa. Albo dzwonisz codziennie i odpocząć od siebie nie dajesz, albo się nie interesujesz. Jesteśmy jednak zgodne – macierzyństwo to piękna, ale najtrudniejsza życiowa przygoda.
To bardzo trudno zaakceptować, niestety.
dziekuje i czekam na kolejne teksty
Dziękuję że wróciłaś do pisania ! Poznałam Twoje teksty jeszcze z Australii i teraz czuję że ich brakowało. Piękny 😍
Mnie też bardzo brakowało!
Powrót w wielkim stylu! ❤️
Hahaha, oby! Ale nie robię sobie żadnej presji, będą i trudne i banalne tematy, jak w życiu.
W punkt. Bardzo się cieszę, że blog powraca 🙂
Do przeczytania!
O jak zawsze w punkt, a Campy wzmocniły mi i dają sile do walki o Siebie, Daga brawo 👏, czekam na kolejny tekst💪❣️
Dziękuję! Pisze się!
Miło, że wraca blog. Uwazałam, że był on wartościowy i zmartwiłam się, gdy jakiś czas temu na pytanie o blog, autorka odpowiedziała, że nigdy do niego nie wróci, bo nie przynosi on pieniędzy.
Nadal uważam, że nie przynosi pieniędzy. I niestety codziennie jestem oburzona tymi samymi pytaniami, osobami, które zupełnie nie szanują mojego czasu i pracy, chcą tylko brać. Ale są osoby, które na ten blog czekają, a mnie tęskni się za formą pisaną. Natomiast zarabiać pieniądze trzeba i nie ma w tym żadnej ujmy. Jak czasu na blog braknie, to znowu zniknie.
Kiedy kolejny wyjazd ?
Kolejny wyjazd i już ostatni jest w marcu. Zapraszamy! Tu ostatnie miejsce: https://calareszta.pl/produkt/daga-camp/