5 szybkich sposobów na przetrwanie rodzicielstwa.

Rodzice to najgorsza grupa społeczna. Ciągle narzekają, stale niewyspani, porównujący, marudzący, oceniający. Szczerze mam ochotę czasami wypisać się z tego klubu. W te dni, kiedy moje dzieci wstaną prawą nogą, a ja zbiorę w sobie nadprzyrodzone moce i jestem jak ten kwiat lotosu, którego nic, ale to absolutnie nic, nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Wtedy mnie wkurza to wieczne niezadowolenie z życia w rodzinie. W inne dni (w większość ostatnio dni, bo mam akurat powakacyjno, pourlopowy przesyt przebywania z dziećmi i sama potrzebuję dwóch tygodni urlopu, żeby dojść do siebie) doskonale ich rozumiem.

Rodzicielstwo wydaje mi się tak niewyobrażalnie trudną pracą, że kiedy na filmie „Złe mamuśki” bohaterka powiedziała „zwalniam się, już nie dam rady”, miałam ochotę bić jej brawo na stojąco. Bo i ja czasami się zwalniam. W te dni, w te cholernie trudne dni, kiedy w środku krzyczę „Dość! Odchodzę!”, trzyma mnie przy życiu kilka bardzo podstawowych założeń, 5 szybkich sposobów na przetrwanie rodzicielstwa, które sobie stale przypominam i powtarzam.

1. To minie.

Chociaż czasami wydaje nam się, że na zawsze utkniemy z potomkiem ze smoczkiem w buzi, pieluchą na pupie i rozpychającym się łokciami w naszym łóżku, jest nadzieja. To minie! Kiedyś będzie ten ostatni raz, a potem dziecko wypluje smoczek, prześpi całą noc, siądzie samo na toalecie, błyśnie pełnym uzębieniem i zje obiad nożem i widelcem. Kiedyś to się wydarzy. Więc jeśli dzisiaj masz dość, pociesz się, że to wszystko minie. Nikt z nas nie szedł przecież do szkoły w pampersie! Nałóż sobie większą porcję cierpliwości niż zwykle, policz do 100 i spokojnie czekaj, aż przejdzie. My rodzice wszystko chcielibyśmy od razu. Niestety nasze dzieci czasami mają odmienne poglądy i swoje własne pomysły na pokonywanie kamieni milowych. Może to jest właśnie ten czas, aby to zaakceptować? 

Dzieci są na chwilę. Strasznie krótką. Już kilkulatek chce wszystko sam i na placu zabaw krzyczy „Mamo! Idę”! I tyle go widziałam. Te ciągłe pytania „a dlaczego”, wbite w nogę Lego o 2 nad ranem, husianie, bujanie, wykrzykiwane w supermarkecie „huja, huja”, wstawanie w sobotę o 4:45, kiedyś nas będą bawiły. I gwarantuję Ci, zatęsknisz. Tak jak ja tęsknię do noszenia moich dzieci na rękach, tulenia godzinami, bicia brawo z sukcesu na nocniku i zaśmiewania się z a-ku-ku. Słodkie to było, choć nieraz nudziło mnie do łez i irytowało. Dzieci rosną stanowczo za szybko. Ciesz się tym, bo za chwilę powiesz ze smutkiem „już nie pamiętam, jakim byłeś okruszkiem”. Wykorzystaj każdy moment. Już się nigdy nie powtórzy.

2. Humor to podstawa wychowania.

Możliwe, że kiedy Twoje dziecko wysmaruje się sudocremem, nie jest Ci wcale do śmiechu. Ale czy wiesz, że właśnie tworzy się wspomnienie, które będziesz powtarzać swoim wnukom? Ten dzień, ten mały wybryk, na zawsze pozostanie czymś, co będziesz wspominać i co zawsze wywoła uśmiech na Twojej twarzy, nawet za 20 lat. Tak więc zamknij oczy i pomyśl. Czy to, co się właśnie wydarzyło, będzie miało jutro znaczenie? Skoro tak naprawdę nic strasznego się nie stało, może warto obrócić to w żart? Twoje dziecko upiera się przy sandałkach na śnieg? Zakłada wygrzebaną z piwnicy czapkę bezdomnego na eleganckim przyjęciu w ogrodzie w trzydziestostopniowy upał (patrz zdjęcie)? Pośmiej się  razem z nim. Doskonale przecież wiesz, że dzieci nie robią nam, rodzicom, na złość. Na pewno masz większe zmartwienia niż spory z pięciolatkiem o głupią czapkę. Zanim Twoje dzieci włożą nos w gry komputerowe, a Ty na wiele lat staniesz się upierdliwym zgredem, możesz wykazać się odrobiną poczucia humoru. Możliwe, że na starość dzieciaki będą same Cię odwiedzać (nie tylko z przymusu) i chętnie wtedy usłyszą te historie, które staną się Waszą wspólną przeszłością, która łączy na zawsze. Momenty, w których udało Ci się wykrzesać odrobinę dystansu do siebie i odrobinę empatii dla małego człowieka. Te dobre momenty zostaną z Wami do końca życia. Postaraj się, aby było ich jak najwięcej.

Nie masz zapewne ani siły, ani czasu, aby przejmować się bzdurami. Posprzątaj swoje życie z toksycznych znajomości, nawet w rodzinie. Ciotki dobra rada omijaj szerokim łukiem. Podobnie jak idealne fejsbookowe matki, wszystkowiedzących o dzieciach, bezdzietnych znajomych, zazdrośników, frustratów i malkontentów. Out. Lepiej otaczać się prawdziwymi ludźmi, z cellulitem, w okularach i kredytem, którzy dobrze nam życzą, motywują do działania i inspirują, niż wykreowanymi wizjami niemożliwego do osiągnięcia życia.

3. Celebruj małe zwycięstwa.

Poklep się czasami po plecach, nie czekaj aż zrobi to ktoś inny. Dobra robota! Tylko Ty wiesz, ile wysiłku i trudu wkładasz w codzienne czynności, tak, aby wszystko grało i hulało. Nieważne w sumie, czy jesteś tatą na pełny etat, czy pracującą mamą, czy masz jedno, czy pięcioro dzieci. Bierzesz na siebie trud wychowania człowieka i codziennie, z mozołem, realizujesz kolejne punkty programu. Warto czasami do lustra powiedzieć „Dobra robota! Daję radę”! Stań się swoim najlepszym przyjacielem i zamiast stale się biczować, polub to, kim jesteś. Możliwe, że nie jesteś idealną internetową mamą, tatą na medal, ale robisz najlepsze na świecie pierogi, Twoje dzieci rzucają Ci się codziennie na szyję, robisz świetnego konika, a mąż nadal mruga Ci porozumiewawczo okiem. Dajesz radę! Popraw koronę i błyszcz w swoim małym świecie. Nie jesteś stworzona do przegrywania, mała! Do boju, stary!

4. Proś o pomoc.

Nawet jeśli jest to zupa, którą ugotuje dla Ciebie teściowa, czy godzinny spacer, na który dzieci zabierze dziadek. To zawsze chwila dla Ciebie, podczas której możesz podładować akumulatory. Albo chociaż skorzystać z toalety na osobności. Wykorzystaj ten czas dla siebie.

Pogodziłam się z ograniczoną listą priorytetów. Nie dam rady być wszędzie i wszystkiego robić. Jestem mamą! Nie mogę być idealna na każdym życiowym polu. Ale mogę się starać być wystarczająco dobra. W jeden dzień ogarnę trzydaniowy obiad, posprzątam, upiekę ciasto, załaduję trzy prania, namaluję, zbuduję, zaśpiewam, a w drugi podam pizzę i puszczę bajkę. Jest czas na stawanie na głowie i jest czas na dawanie ledwo rady i marzenie, żeby była już 20. To wszystko jest dla ludzi. Każdy z nas kiedyś chodzi na skróty i bycie rodzicem nie sprawia, że nagle powinniśmy być chodzącym ideałem. Błagam, nie bądź jedną z tych matek, które dały sobie wmówić, że mogą wszystko, bo z chwilą urodzenia potomka dostały magicznych supermocy. Wszystkiego się nie da. 

5. Naucz się nie porównywać do nikogo.

To nic nie daje oprócz poczucia przegranej. Pogódź się z tym, że ludzie zawsze będą gadali. Nie masz dzieci? Kiedy dziecko? Masz jedno? Kiedy drugie? Masz dwie córki? Czas na syna! Masz trójkę? Patologia!

Życie jest jak jazda na rowerze. Pamiętasz? Żeby utrzymać równowagę, nie możesz się zatrzymywać. Jeśli jakaś sytuacja Cię przerasta, pomyśl, czy będzie miała dla Ciebie znaczenie za 10 lat. Czy będziesz to w ogóle pamiętać? Dzisiaj jest gorszy dzień? No i co z tego? Olej to. Zrób tyle, ile potrafisz, przeżyj krótką żałobę, zamknij temat i ruszaj do przodu. Naucz się, choćby w myślach, odrobiny asertywności i umiejętności powiedzenia sobie „mam to gdzieś”. I rób swoje.

Cokolwiek daje Ci siłę, energię i optymizm, powtarzaj to w nieskończoność, aż stanie się Twoją codziennością. Niech te 5 szybkich sposobów na przetrwanie rodzicielstwa stanie się Twoją mantrą.

Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:

– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!

Photo by Shashank Verma on Unsplash

16 komentarzy

  1. Koniecznie muszę wdrożyć, bo póki co walczę ze swoim nadmiernym perfekcjonizmem i wciąż chodzę sfrustrowana, że z tym się nie wyrobiłam i z tamtym i warczę na wszystkich dookoła. Nie bardzo umiem odpuścić i do pkt 3 muszę sie w szczególności zastosować, bo inaczej mnie dzieci zapamiętają jako wiecznie zdołowaną, humorzastą matkę.

  2. Punkt 1 powtarzam do znudzenia i wiem, jestem wręcz pewna, że zbliżam się do dnia/nocy kiedy mój pierworodny postanowi przespać calutką noc! A póki co wstaję na rzęsach średnio co 3 h 😉

  3. Kocham Cię za ten tekst. Właśnie odstawiłam starszaka do przedszkola po bitwie na temat „dlaczego nie mogę włożyć koszulki z rekinem”. Tłumaczenie, ze wczoraj usmarował ją czekoladą nic nie dawało. A młodsza 5 miesięczna córka ma właśnie gdzieś poranną drzemkę bo przecież 7 minut snu wystarczy. A ja miałam takie plany na dzis odnośnie ogarnięcia choć trochę salonu. Echhh, te dzieciaki 😉 I jak tu ich nie kochać.

  4. Świetny tekst, dokładnie tego mi trzeba było (bo i ja czasami mam ochotę się zwolnić… ale ciii! ;)). Od siebie dodałabym jeszcze: nie bój się prosić o pomoc. Dziadków, przyjaciół, kogokolwiek – są takie dni, że samej się nie da rady, że trzeba gdzieś wyjść, odreagować, odpocząć i koniec, kropka. Dla własnego zdrowia psychicznego. Dla mnie nawet te pół godziny wieczorem gdy Mąż wraca z pracy i zabiera Synka na spacer są na wagę złota – to czas, gdy mogę spokojnie wziąć kąpiel, przeczytać kilka stron książki. I już bateria odrobinę podładowana 🙂

  5. Rozumiem że za mały zimowy kombinezon który ubiera się na 30C upale można podciągnąć pod rodzinne historię tak jak zimowe rękawiczki na rower 🙂 Trzeba cieszyć się z drobnych chwil bo one tworzą wspomnienia 🙂

  6. Krótko i na temat! Strzał w dziesiątkę! Znamy to wszystkie i różnie sobie radzimy. Twoje pięć sposobów uzupełniłabym o jeden: poszukaj podobnych osób do Ciebie, a one zawsze wesprą Cię chociażby dobrym tekstem na blogu. Dzięki i pozdrawiam serdecznie!

  7. Wydrukować, oprawić i nauczyć się na pamięć 😉 Coraz bardziej podoba mi się Twój blog, wpadłam tu niedawno i teraz odkrywam różne perełki z przeszłości 🙂 Pozdrawiam z zimowej PL – mama z 3 ale w rozstrzale czasowym 😉

  8. Chodz zobacz co zrobilam! A co zrobilas? Rozsypalam caaaly cukier na stole:)moze byc tez wersja z hieroglifem na scianie, tatuazem od palcow do pachy wykonanym dlugopisem, kiedy tatus przysnal, cala rolka papieru toaletowego na podłodze, w formie labiryntu itd itp..:)uronilam lze po slowie kruszynka…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *