Wierzę.
Wierzę.
Wierzę, że co Cię nie zabije, na pewno Cię zrani.
Wierzę, że czego Jaś się nie nauczy, to Jan nadrobi.
Wierzę, że czym chata bogata, tym odkurzacz zapchany.
Wierzę w tragedie, o których nie da się zapomnieć.
Wierzę, że czas nie leczy wszystkich ran.
Wierzę, że po każdej zimie przychodzi jednak wiosna.
Wierzę, że nigdy nie jest za późno. Na ostatni pocałunek, na jeszcze jedną bajkę, na nowy rozdział w nawet starej historii.
Wierzę w promyk nadziei, który pomaga zrozumieć jak mały jest problem, który gnębił i spać nie dawał.
Wierzę, że czasami trzeba wejść dwa razy do tej samej rzeki, możliwe, że zmienił się nurt.
Wierzę, że ludzie się zmieniają.
Wierzę w cuda.
Wierzę w dobro w postaci małego dziecka, którego szept budzi z letargu wielu lat.
Wierzę, że warto marnować czas na to, czego powiedzieć się nie da.
Wierzę w ciszę.
W jedno spojrzenie.
W miłość, za którą można umierać. Codziennie.
Wierzę w opatrzność, która popycha ku nas ludzi, którzy będą wszystkim.
…
Po trudnym ciągu dni siedziałam na plaży. Bokiem. Jednym okiem oglądałam cudny, różowy zachód słońca. Drugim okiem doglądałam dzieci uganiających się dziko, na bosaka, za wszystkimi psami w parku. Sielanka, kieliszek wina w nagrodę za trudny tydzień, zapachy pysznej kolacji i miła rozmowa z drugą matką. Gdzieś pomiędzy „nie ciągnij psa za ucho”, a „chodź po sweter” ta miła, dowcipna blondynka, mówi do mnie: „nie mam obu piersi, dwa lata temu miałam raka, ale już jestem zdrowa”.
Co się wtedy mówi? Popatrzyłam na jej dwójkę. Czy bardzo się bała? Czy nadal się boi?
Wierzę w magię słowa. Ale nie wiedziałam co wtedy powiedzieć, więc dokończyła swoją historię.
„Pół roku wcześniej, we śnie, na zawał, odeszła moja przyjaciółka. Miała, jak ja, dwójkę małych dzieci i dużo planów. Jestem wdzięczna, że mi się to wszystko przydarzyło. Inaczej patrzę na życie”.
…
Wierzę, że nie trzeba osiwieć, żeby stwierdzić, że piękne życie działo się pomiędzy rozlanym mlekiem, zachlapaną łazienką i zwykłą kromką chleba.
Wierzę, że kiedy w końcu prześpię całą noc, zatęsknię za tymi przy małym łóżeczku.
Wierzę, że zabraknie mi kiedyś ciastek małymi nóżkami wdeptanych w dywan.
Wierzę, że najlepszy prezent wcale nie jest na Gwiazdkę czy urodziny.
Wierzę, że nie trzeba nic tracić, żeby coś docenić.
…
Wierzę w życie. Ma dziesięć lat, trzyma mnie mocno za rękę i woła „mamo”. I choćbym nie spała jeszcze z dziesięć lat, podpierała się nosem ze zmęczenia, płakała z niemocy i wyrwała sobie wszystkie włosy z głowy, błagam. Nie zabieraj mi tego.
Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:
– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!
Codziennie dziękuję, komuś, czy czemuś… Obojętne. Za to że ja i dzieci zdrowe, za pracę, za to że jeszcze mam siłę, bo to dla nich muszę ją mieć. 6 lat samotnego macierzyństwa. Za każdy przeżyty dzień. Czasem za pierdóły dziękuję. Tak porostu. Gdzieś w kosmos, na głos. Ale ciągle, gdzieś po cichutku się boję…. To Strach, który czują tylko matki.
Dziękuję, i proszę, nie zabieraj mi tego.
Pozdrawiam
A ja nie wierze ze Pani w to wierzy .