Przebiłam córkom uszy i bardzo żałuję.

Nie wiem, czy ten post stanie się dla kogoś przestrogą, może posłużyć jako argument przeciw, ale bardzo bym chciała, aby trafił do rodziców, którzy noszą się z zamiarem przebicia córkom uszu. Bo ja przebiłam córkom uszy i bardzo żałuję.

Jakiś czas temu napisałam post „Dlaczego nie przebijam moim córkom uszu”, zawarłam w nim wszystkie moje obawy i przeświadczenia, które powodowały, że przez sześć lat wzbraniałam się przed przebijaniem uszu. Koronnym argumentem był wybór – niech zadecydują same, kiedy już będą bardziej świadome, co oznacza posiadanie kolczyków i dlaczego nie jest to zachcianka, którą spełnimy bez zastanowienia.

Wałkowałyśmy ten temat jakieś trzy lata. W ostatnim roku wracał coraz bardziej intensywnie. Pokazałam dziewczynkom wszystkie aspekty posiadania kolczyków i te przyjemne i te negatywne, z naciskiem na te drugie. Sama miałam latami rozerwaną lewą dziurkę, która wyglądała mało estetycznie, a sprawa skończyła się operacją plastyczną, kiedy dziurka rozerwała płatek ucha praktycznie na pół (wiem, wiem, fuj), a po przebiciu uszu (w okolicach Komunii Św.) proces gojenia był bolesny i trwał kilka miesięcy, do teraz nie toleruję niczego poza srebrem, złotem i platyną. Mówiłam też o uważaniu, żeby niczego nie zahaczyć jak i „pilnowaniu” kolczyków, które łatwo zgubić, szczególnie, kiedy się ma naturę Strusia Pędziwiatra.

Z powodu tego, było nie było, lekkiego straszenia, temat odsuwał się w czasie. W tym roku, znowu w okolicy urodzin, kiedy bywa, że pytamy dzieci co najbardziej pragną dostać w prezencie, obok rakiety do lotów w kosmos, pieska, a najlepiej trzech piesków, kotka i węża, pojawiły się kolczyki. Kiedy już udało się dzieciom wytłumaczyć, że pieska mieć nie będziemy, tym bardziej trzech, ani nawet małego kotka, a już na pewno węża, jak bumerang powrócił temat kolczyków. Tym razem uznałam, że w przypadku sześciolatków moje koronne argumenty przeciw, czyli bezpieczeństwo (ryzyko połknięcia, rozerwania, itp.) i higiena, właściwie nie istnieją. Pozostała kwestia bólu, ale i tutaj dziewczynki uznały, że przecież nie boli to bardziej niż ugryzienie komara, w związku z tym one się tego nie boją.

I nawet mogłabym w sumie odwlekać ten moment, bo przecież sześciolatek w moim domu nie decyduje o takich kwestiach, byłam głucha na wszelkie argumenty typu: bo wszyscy mają, choć rzeczywiście, moje córki, najstarsze w obu swoich klasach, były jedne z ostatnich bez kolczyków. Wybory innych rodziców nigdy nie były dla mnie motorem do jakiegokolwiek działania, więc i w kwestii kolczyków zignorowałam to, co robią inni. Pomyślałam jednak, że to nie jest walka, którą ja muszę wygrać. Żyję według takiego schematu od lat i w wychowaniu dzieci też się nim kieruję. Są tematy, w których moje decyzje są kategoryczne i żadne chcenia, czy dziecięce fantazje nie mają na nie wpływu. Są też takie, gdzie pozwalam dzieciom na własne zdanie. Nie kłócę się o dwie różne skarpetki, brak swetra, choć ja mam na sobie kurtkę i czapkę czy chęć obcięcia lalce włosów. I te kolczyki stały się dla mnie, po trzech latach dyskusji, nie warte dłuższego zastanowienia. Niech mają.

W końcu nadszedł ten dzień, w którym przebiłyśmy uszy. Trafiłyśmy na farmaceutkę (w Australii uszy można przebić w aptece), która bardziej bała się zabiegu niż moje dziewczynki. Dopóki w żartobliwy sposób nie zwróciłam jej uwagi, cały czas pytała, czy się boją, namawiała, żeby się przespać z tą decyzją i może lepiej wrócić jutro. Dziewczynki jednak były nieugięte i rzuciły się do wybierania kolczyków. Moja odważniejsza córka natychmiast usiadła na fotelu, pooglądała pistolet z każdej strony i krzyknęła, że jest gotowa. Trafiłyśmy niestety na dzień, kiedy była tylko jedna farmaceutka potrafiąca przebijać uszy, bo zwykle praktykuje się przebijanie obu stron jednocześnie, z powodu ryzyka oszpecenia, kiedy dziecko odmówi po bólu przebijania pierwszego ucha, przebicia kolejnego. Córka była podekscytowana do momentu strzału. Poleciały łzy wielkie jak grochy i strach przed przebiciem drugiej dziurki. I to jest taki moment, że siedzi sobie matka w tych czterech ścianach i myśli na co im to dziadostwo? Dziecko płacze, ściska Cię za rękę, a Ty sobie myślisz, że właśnie awansowałaś do ligi najgorszych matek na świecie przez gówniane kolczyki!!! To miał być prezent, coś przyjemnego, miłego, wspomnienie, do którego się będzie często wracać, a nie łzy i strach. Na szczęście trwa to kilka sekund. Byłam przekonana, że druga córka zwieje, ale po tym, kiedy już się pożegnałyśmy przekonane, że kolczyków dziś nie będzie, odważnie siadła i tym razem znalazła się druga farmaceutka, więc zabieg potrwał jeszcze krócej.

I wydawać by się mogło: po bólu. Miliony ludzi na świecie nosi kolczyki. Niestety to tak nie jest. Zgodnie z zasadą samospełniającej się przepowiedni, jedna z córek na przebicie uszu zareagowała tak jak ja trzydzieści lat temu. Uszy ropieją, bolą, szczypią i krwawią. Jednego kolczyka zgubiła na drugi dzień. Ciągle się nim bawiła i w końcu jej wypadł. Trzeba było kupić następny. Zakładanie nowego kolczyka do gojącego ucha było katorgą dla dwóch dorosłych i dziecka. Wyszliśmy z tego z mężem spoceni i z wyczerpanym limitem słów na ten dzień. No ale nie było wyjścia, dziurka szybko by zarosła, a przecież byliśmy już w połowie drogi. Spray odkażający i pomagający w gojeniu szczypie. Trzeba było więc córce przypominać, namawiać i przytaczać logiczne argumenty, żeby trzy razy dziennie pozwoliła sobie przeczyścić chorujące ucho. A w mojej głowie kołacze się myśl, że przecież sama chciała. No ale ja na to pozwoliłam, więc i ja chciałam. Znowu wychodzi na to, że to ja zła matka. Przecież dziecko nie mogło przewidzieć tych konsekwencji. Spray nosiła do szkoły, więc podejrzewam, że nauczycielka, która pomagała w całym zabiegu odkażania, też myślała sobie o mnie ciepło. Jakby miała mało na głowie. Druga córka na trzeci dzień zgubiła oczko od kolczyka. Trzeba było kupić nowe, bo przecież w takich brzydkich nie będzie chodzić. No przecież. W końcu pierwszej córce zarosły dziurki. Na życzenie samej zainteresowanej i oddychających z ulgą rodziców. Na razie temat kolczyków przestał istnieć. Zarosły i nie ma problemu. Druga ma kolczyki, ale gubi średnio parę na tydzień, bo ciągle jej przeszkadzają, bo ściąga na lekcji, bo bolą uszy. Uszy goją się tylko wtedy, kiedy nie ma w nich kolczyków. Więc musi je stale ściągać, trzy dni goić, zakładać znowu. 

I tak się bujamy, a ja wszystkim odradzam. Bo przebiłam córkom uszy i bardzo żałuję.

Ktoś powie, że gdybym przebiła im te uszy wcześniej, byłoby lepiej. Ale do mnie nie trafiają argumenty o przebijaniu uszu noworodkom. Ból jest taki sam! To, że dziecko nie jest świadome, gdzie zostało przytargane i co go czeka, wcale nie powoduje, że to przeżycie jest dla dziecka łatwiejsze.

Czy kolczyki są ozdobą? Możliwe, że w późniejszym wieku, tak. Ale teraz? Małe dzieci wszystkie są urocze, są ponad wszelkie mody i kawałek metalu z oczkiem dziecku nie dodaje urody. A już na pewno urody nie dodają zaropiałe, czerwone uszy i naderwane dziurki. Już się przyzwyczaiłam, ale na początku, choć sama całe życie noszę kolczyki, te u córek wydały mi się lekko… ordynarne. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jakiś etap całkowitej „niewinności” się skończył, a zaczyna się ingerencja w naturę. I nie chcę być zrozumiana źle, nie mam nic przeciwko temu, sama lubię zagęszczanie rzęs, żelowe paznokcie i inne pasemka, ale u dziecka z jakiegoś powodu mnie to razi. Możliwe, że jestem zacofana, ale nadal nie lubię, kiedy córki proszą o pomalowanie paznokci. Po co? Szczególnie, że już w ten sam dzień te paznokcie są odrapane i wyglądają nieestetycznie. Nie toleruję wymalowanych maluchów z wyprostowanymi włosami. Na wielkie okazje wystarczy w moim mniemaniu ładniejsza sukienka.

Ktoś powie, że gdyby uszy się zagoiły i nie byłoby problemu, myślałabym inaczej. Gdyby babcia była dziadkiem… Nigdy nie przewidzisz jak zareaguje na coś inny człowiek.

Ktoś powie, że przecież się nie przebija pistoletem. Studia tatuażu, w których przebija się uszy igłą, nie napawają mnie zbyt zachęcającą wizją przyprowadzania do nich kilkulatek. Wiem, co mówię, bo mam 5 tatuaży. Nowoczesny pistolet jest jednak najmniej inwazyjny, a kolczyk natychmiast po zabiegu założony. 

Uważam teraz, po fakcie, że przebicie moim córkom uszu było niepotrzebną fanaberią. Jasne, nic wielkiego się nie stało, ale po co nam to było? 

P.S. Napisałam ten post, choć pisanie prawdy i przyznawanie się do błędów jest na blogach nadal praktyką niemal nieistniejącą. Ze mnie po prostu nie jest żaden profesor macierzyństwa, krajowy ekspert do spraw parentingu. Jestem zwyczajną matką i popełniam błędy. I docierając do tysięcy matek mogę czasami, na swoim własnym przykładzie, nie bojąc się krytyki napisać: nie róbcie tego w domu. O.

Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:

– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!

44 komentarze

  1. To jest uczulenie na nikiel- nietolerancja skóry na metale. Wszystko poza zlotem srebrem platyna co dotyka skóry powoduje takie reakcje, także okulary, bransoletki, lancuszki a nawet guzik od spodni, który dotyka brzucha. Nie ma to nic wspólnego z czasem przebijania ucha.

  2. nie pamiętam, od kiedy mam przebite uszy. Ale chyba nie musiało być tak źle. A sama mam chłopców, więc ten problem mnie ominie. Mam przynajmniej taką nadzieję. Podziwiam rodziców, którzy przebijają uszy niemowlakom. W życiu nie zrobiłabym tego swojemu dziecku. Pozdrawiam!!!

    1. Ja nie podziwiam, ale zawsze się zastanawiam po co? Ale to przecież ich sprawa, niech sobie przebijają. Z rodzicielskich przewinień to i tak jest lekkiego kalibru.

  3. Mnie na widok niemowlęcia z przekutymi uszami zdecydowanie bardziej ogarnia współczucie niż zachwyt. Ale poza tym uważam że to takie uszczesliwianie na siłę, próżność rodziców bo przecież może okazać się że w dorosłym życiu dziecko stwierdzi że przebije uszy mu się zwyczajnie nie podobają… i co wtedy?

  4. Moja córka ma przebite uszy. Dość wcześnie miało to miejsce. Ale wszytko było na jej życzenie. Zaczęła chodzić do przedszkola i cały tydzień płakała i nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji. W piątek o godz.13 po przedszkolu powiedziała, że będzie chodzić do przedszkola, jak będzie miała przebite uszy. Co?? Co mają uszy do przedszkola ? Ale cały tydzień był tak ciężki dla niej i dla nas, że powiedziałam, że boli przebijanie, że może się źle goić i całą listę argumentów przeciw. Powiedziała, że ok , rozumie, ale dalej chce. Poszłyśmy po drodze do domu do kosmetyczki. Miała 4 lata. Po pierwszym uchu widziałam, że bolało, ale zacisnęła zęby i mówi : „Drugie proszę ” . Zagoiło się wszytko bardzo szybko. Już nigdy nie płakała w przedszkolu. Nigdy! Generalnie to tak szybko wyszło i tak nagle, że nigdy nie miałam czasu się zastanowić czy przebijać czy nie przebijać 🙂

    1. Niektóre dzieci mają bardzo silną potrzebę przynależności, która właśnie tak się manifestuje. Moja córka uwielbia jedną koleżankę w szkole. Kiedy ta przyjdzie w kucyku, córka rozpuszcza warkocz, żeby też mieć kucyk. Doprowadzało mnie to do szału, dopóki sobie nie wytłumaczyłam, że niestety, często ten wiek ma to do siebie, dopiero potem człowiek zauważa, że najlepiej być sobą. Ja też „ustępuję” dzieciom, gdy gra nie jest warta świeczki. Widać Twoja córka po prostu potrzebowała tych kolczyków i tyle. To jest akurat marzenie, które, jako matki, możemy spełnić, to nic wielkiego i niczego nie zaburza. Pozdrawiam!

  5. Ja przebilam uszy dopiero w liceum. Początkowo mama mi nie pozwalała, później sama nie chcialam i nagle jakoś w 16 roku zycia zdanie zmienilam. Zalowalam przez cały rok, później gdy się przyzwyczailam było coraz lepiej. Dzisiaj kolczyki ubieram od swieta – mam male dzieci ktore lubią ciągnąc moje wypasione swiecidelka ? jako lekarz absolutnie nie polecam matkom które pytaja o przeklucie niemowlakom i malym dzieciom. Jako matka trzech corek – 5,5 l, 3l i 4 msc – nie przebije im uszu. Pójdą do liceum- proszę bardzo. Skoro ja tyle czekalam to kazdy może poczekać ? dobry wpis – jak zawsze miło się czyta ?

  6. Podziwiam za ten wpis.
    Moja jedenastolatka stanowczo nie życzy sobie dziurawienia ciała. Nie miala tez nigdy pomalowanych paznokci. Nie chce. Ja nie namawiam.

    Mam nadzieje, ze u Was szybko sie zagoi wszystko.

  7. Bardzo mądry wpis. Mam wrażenie, że mało kobiet tak to widzi, a Twoje słowa trafiają w sedno. Też bardzo mi się nie podoba jak dziewczynki mają pomalowane paznokcie, kolczyki czy inne „cuda”. Moja córka ma dopiero 4 m-ce, i na pewno nie prędko będzie mieć kolczyki. Ja bardzo długo prosiłam rodziców (moją mama nie ma, ojciec był przeciwny) i miałam przeklute w 5 klasie. I wcale nie żałuję teraz że tak późno, nic przecież tym mnie straciłam. A pamiętam to jako mile wspomnienie, spełnienie jakiegoś marzenia:) coś tam bolało ale nie bardzo 🙂

  8. Sama miałam przebieg uszy po komunii bo bardzo chciałam. Skończyło się robieniem puchnieciem ze sama kazalam je zdjąć. Przebilam je ponownie kilka lat później dzisiaj mam nawet w sumie 5 dziurkę ale każda była okropna podobnym cierpieniem i dzisidzisiaj by mi się nie chciało tak walczyć a gdybym miała córkę też bym to odwlekala do momentu aż sama by mogła zadecydowac

  9. Tez jestem przeciwna temu procederowi. Moja corcia ma 1,5 roku i od roku stale slysze od mojej mamy, zeby jej przebic uszy. Zawsze wtedy jej odpowiadam, ze jak chce, to niech sobie ponownie przebije. Nie podobaja mi sie niemowlaki z kolczykami, male dziewczynki tez. Po co? Moja coreczka jest sliczna i szcesliwa bez kolczykow. Dla mnie to zbedny problem ma teraz i jeszce dlugi czas, co potwierdzasz w tym poscie. Jak kiedys bedzie chciala, mysle ze najwczesniej w 4 klasie, to zrobimy sovie babski dzien i przebijemy uszy, jako jeden z jego elementow.

    1. Moja mama też ma takie zapędy względem mojej 3latki już od dawna, sama przebiła sobie uszy w wieku…..50 lat 😉

  10. Dzięki za ten post, bo mimo pytań (moja córka ma osiem miesięcy) kiedy przebijemy uszy, odpowiadam – „Jak sama będzie chciała, to jest ból, więc niech będzie tego świadoma”, ale racja – nie pomyślałam o dalszych konsekwencjach, o których tutaj piszesz. Przecież nie wiemy jak dziecko na ten ból zareaguje, jakie ma wyobrażenie o bólu. Każdy odczuwa go przecież inaczej – nawet dorośli.

  11. Ja mam na szczęście 2 chłopców. Uszu nie chcą przebijać, ale moje mazidła do malowania bardzo im się podobają. Najbardziej lakiery do paznokci bo można nimi pomalować lakier na samochodzikach. Przekuwam uszy i spotkałam się z wieloma różnymi reakcjami i dzieci i rodziców. Z moich obserwacji:chyba najleoszy wiek to po 14 roku życia. Małym dzieciom już nie przekuwam.

  12. przebiłam uszy na studiach, namówiła mnie koleżanka, co się nacierpiałam to moje, nawet ten strzał z pistoletu tak nie bolał jak to co się działo potem, córce nie mam zamiaru tego fundować, ale już widzę, że teściowa krąży wokół tego tematu…

  13. Bardzo lubię czytać Twój blog ale zauważyłam jedną prawidłowość-jak coś napiszesz (to Twoje miejsce więc możesz pisać co chcesz) to komentarze piszą głównie osoby które tak samo myślą. Sama kiedy się nie zgadzam to milknę bo się boję odzywać:).Dziś postanowiłam napisać bo jak wspomniałaś ten temat był już poruszany.
    Miałam przebijane uszy w wieku 6 lat i potem kiedy byłam dorosła.Nie czułam żadnego bólu i żałuję że to pierwsze przebijanie było tak późno. Jako 6latka wystraszyłam się tego przebijania i nie chcialam dać drugiego ucha więc są przebite krzywo.Dlatego córce przebiłam jak miała 15 miesięcy. Byłyśmy u kosmetyczki która umiała obchodzić się z dziećmi (jakbym trafiła tj Ty to może bym stamtąd wyszła) i nikt nie musi mi wierzyć ale nie było żadnego problemu, ani płaczu ani strachu, a kolczyki na sztyft rozwiązują problem ewentualnego ściągnięcia. Ktoś pisał o uczuleniu na nikiel i to prawda-sama je mam.Więc jestem jedną z tych osób które PYTANE O ZDANIE mówią żeby zrobić to jak najwcześniej.

    1. Powiedz mi proszę tylko po co? Czy to jest dziecku do szczęścia koniecznie potrzebne? Czy brak dziurek w uszach czyni go nieszczęśliwym?

      1. Daga może zwyczajnie Anecie podobają się dziewczynki z kolczykami? I to powinno wystarczyć. Ja nie rozważam dlaczego Tobie kolczyki czy pomalowane paznokcie u dzieci kojarzą się ordynarnie – to Twoje zdanie i masz do niego prawo. Tak jak ja i każdy ma prawo uważać, że dziecko fajnie wygląda z kolczykami. Piszesz zawsze, że każdy ma prawo do własnego zdania i każdy rodzic decyduje o swoim dziecku. Tylko jak ktoś ma inne zdanie niż Twoje to w każdym komentarzu próbujesz narzucić swój pogląd. Troszkę konsekwencji…
        A Małej szybkiego zagojenia i niech cieszy się z kolczyków, skoro tak bardzo ich chciała ?

        1. Agata – można też prowadzić zwykłą dyskusję. Zwyczajnie spytać. I normalnie odpowiedzieć. Z ciekawości poznania odmiennej opinii. Pozdrawiam.

        2. no bo z kolczykami to tak jak ze szczepionkami tzn, niektórzy myślą, że to kwestia światopoglądu-podoba się, nie podoba się- a tu przecież chodzi o zdrowie dziecka, jeszcze dorosły się wykaraska, ale po co niemowlakowi (starszym dzieciom również) fundować takie ryzyko zakażenia, skąd mamy pewność, że sprzęt faktycznie jest sterylny, dla mnie to czysta głupota, w imię czego? młoda jak chce świecidełko to niech nosi pierścionek, zdecydowanie bezpieczniejszy i w moim odczuciu zajebistszy niż kolczyki, bo może na niego patrzeć kiedy chce 😉

          1. Tak , rzeczywiście ewentualne problemy związane ze szczepieniem a przebiciem uszu to to samo.nie przesadzajmy. Kazdy udaje ze jest tolerancyjny ale jak napisałam swoje zdanie to jest problem. To co w twoim odczuciu jest zajebiste w moim wcale niemusi takie być.

          2. W jednym się zgadzam z Dagmarą.Zawsze powtarza że jej życie, jej rodzina, jej wybory itd….to jej sprawa i nikomu nic do tego.Też tak uważam.A pisząc że jestem głupia bo mam inne zdanie, to swoją głupotę pokazuje ta osoba nie ja.Ja nikomu nie bronię inaczej myśleć i mieć własne zdanie a obrażanie kogoś nie sprawia mi przyjemności.

          3. tutaj zdanie jest jedno-u małych dzieci to zwiększanie ryzyka zakażeń, a jeszcze jak teraz jest opór przeciw szczepionkom to zakażenie HBV jak bum cyk cyk murowane 🙁 i tak, nie bójmy się nazwać tego głupotą, tak samo jak głupotą jest nieszczepienie, niech żyje dobór naturalny, szkoda tylko dzieci

      2. Mogłabym napisać słowo w słowo to co Agata. Nie twierdzę że brak kolczyków czyni dziecko nieszczęśliwym, nic takiego nie napisałam.Tak samo przekłucie uszu nie czyni nieszczęśliwym.Szkoda że u was tak wyszło,ja mam zupełnie inne doświadczenia więc inne zdanie.Każdy rodzic podejmuje codziennie jakieś decyzje odnośnie swojego dziecka, najczęściej właśnie w oparciu o własne doswiadczenia i nie po to zeby zrobić krzywdę.Rózne rzeczy robimy choć bez nich też dziecko mogło żyć.Nie uważam żebym zrobiła coś złego i pozwól mi mieć własne zdanie.

  14. „…pomaga w całym zabiegu odkażania, też myśli sobie o mnie ciepło…”?Boskie? Nie ma sie co tak biczować. Prawdopodobnie to nie ostatnia decyzja, ktora niekoniecznie skończy sie powodzeniem. Jak w całym życiu. Róbmy to co podpowiada nam serce❤

    1. To tak z przymrużeniem oka napisałam, bo jest dokładnie tak, jak piszesz – codziennie podejmujemy decyzje, które podpowiada nam sytuacja, serce, czy tam jakiś inny układ fusów. A potem czytasz, że nie, nie, to nie tak, zła matka z Ciebie! Można zwariować! Dlatego specjalnie tak to podkreśliłam, nie ma się co biczować i oglądać na wszystkich wkoło. Buziaki.

  15. Z moją mamą poszłam przebić uszy kiedy miałam około 8 lat. Prawe ucho do tej pory czasem mnie boli i mogę nosić tylko złote kolczyki, ale pomimo że nie wszystko poszło po naszej myśli jestem zadowolona, że mogłam „sama” podjąć tą decyzję.
    Moja córka ma skończone 5 lat i rozpoczynają się pierwsze rozmowy na ten temat. Dziś założyliśmy przyklejane?

  16. Ja również jestem za tym aby w naturę nie ingerować. Choć córka dostała kolczyki na Chrzest Święty poleza w pudełeczku i poczekają na 18-nastke hihi

  17. Mam 30 lat i uszy przebiłam dwa tygodnie temu. Bałam się jak cholera, a mąż miał ze mnie ubaw. Boli do tej pory, ale daję radę. I mimo, że kolczyki w uszach wyglądają ładnie, do tej pory zastanawiam się czy dobrze zrobiłam. Córka w październiku kończy rok i mąż od jakiegoś czasu namawia mnie na przebicie jej uszu. Od razu powiedziałam: nie ma mowy! Ale będąc w takiej sytuacji, jak Pani, pewnie tez bym to zrobiła. Zgodziła się. I dodatkowo – na psa też bym się zgodziła. Pozdrawiam upalnie z PL. ?

  18. Najważniejsze, żeby rodzic przemyślał decyzję.Jednak drażni mnie jak nie którzy przeciwnicy wręcz atakują rodziców, którzy przekuli dzieciom uszy tak jakby byli najgorszymi rodzicami i niestety nie jedna blogerka poruszała ten temat jak czytałam komentarze to byłam w szoku dosłownie od kretynek, okropnych matek kobiety zostały obrażane.Więcej znalazłam przeciwników kolczyków, ale zwolenników bicia niestety za dużo było.

    1. Słabi to widok ucha, z którego zwyczajnie leje się krew, cały czas. Dobra ojcowska decyzja, choć myślę, że w naszych czasach dziesięciolatek na przykład jest już bardzo świadomym człowieczkiem. Powodzenia Tato!

  19. Zgadzam się z upiększaniem małych dziewczynek, są naturalnie piękne i warto od najmłodszych lat wpajac, że ważne jest wnętrze..
    Dziękuję za post, właśnie jesteśmy przed tą decyzją….

    1. Może Wam pomoże, a na pewno sposób wybrania metody – jest mnóstwo komentarzy, że jednak lepiej nie przebijać pistoletem. Musisz sama zadecydować co dla Twojego dziecka najlepsze. Pozdrawiam!

  20. Dla mnie trochę przesadzony post… Myślę, że oczywiście każdy robi jak uważa. Jednak dziewczynkom nic się nie stało, a nauczyły się z jednej strony konsekwencji swoich decyzji . Ja swoim przebijam zawsze przed roczkiem uszy. Owszem gubią kolczyki, zaplątują się czy coś, ale u mnie jest to już w domu tradycja po prostu. Ja tak miałam przebijane uszy i moja mama, a jeszcze nie było pistoletów tylko igłami to dopiero musiał być ból. No właśnie „musiał” bo tego w takim wieku się nie pamięta więc warto przemyśleć czy nie lepiej przebić wcześniej gdzie dziecko zapomni o bólu lub jak jest bardziej świadome konsekwencji swojego czynu.

  21. Czy po kilku miesiącach nadal żalujesz? Ja przebiłam uszy 8 miesięcy temu ,mojej 6,5 letniej wtedy córce na jej prośbe. Niestety uszy goiły się tylko po wyjęciu kolczyków.Gdy je ponownie wkładałam uszy ropiały. Nie wspomnę ile było płaczu przy odkażaniu, zdejmowaniu i zakładaniu kolczykow. W końcu w pażdzierniku wyjełam je na dobre. Wygląda na to,że dziurki zarosły.Żałuję tych miesięcy bezsensownego męczenia dziecka : (

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *