Nicnierobienie.

Z każdej strony rodziców atakują informacje o tym, jak rozwijać dziecko. Możliwości wspierania jego talentów, profilaktyka wielu zachowań, nauka rozmaitych umiejętności, pożyteczne spędzanie czasu, rozmaite zajęcia dodatkowe – oferta dla rodziców i ich dzieci jest w naszych czasach nieograniczona. Popadamy w skrajności, wtłaczając nasze dziecko w napięty grafik zajęć. Nie ma czasu na nicnierobienie.

A i tak mamy wyrzuty sumienia, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto całą sobotę spędza pomiędzy basenem, piłką, judo, plastyką i baletem. Tymczasem doba trwa tylko 24 godziny, podczas których część trzeba przeznaczyć na sen, na pracę i naukę, na jedzenie, na odpoczynek. Padamy w końcu wykończeni wyścigiem, który nigdy się nie kończy.

Tymczasem w całym tym napiętym dniu nie może zabraknąć czasu na nicnierobienie. Spokojne bycie razem, przytulanie, snucie planów, przeglądanie starych zdjęć, polegiwanie, cisza i zwykłe lenistwo.

Wiem, że brzmi to jak coś, czego nie da się zrealizować. Bo kiedy? Pomiędzy szkołą, pracą i obowiązkami domowymi, ciężko jest upchnąć cokolwiek. Wielu z nas (ja też) dało sobie wmówić, że cisza jest równoznaczna lenistwu, a nicnierobienie jest marnotrawstwem czasu i potencjału.

Każdy z nas chce, aby nasze dzieci były wyjątkowe (choć przecież już są!), miały lepszy start, który pragniemy ze wszystkich sił im zapewnić. To dlatego dajemy się wciągnąć w kołowrotek życia, które zwykle przerasta nas oczekiwaniami. Tymczasem dziecko potrzebuje nudy! Czasu przez nikogo nie zaplanowanego i nie kontrolowanego. To jest dla jego rozwoju ważniejsze niż fundowanie kolejnych zajęć dodatkowych, atrakcji i stymulacji.

Sama wpadłam w taką pułapkę, bo pozornie tak jest mi łatwiej zapanować nad moim potrójnym żywiołem. Ale poczułam się wykończona i kiedy spojrzałam na moje dzieci, one też wydały mi się psychicznie zmęczone (fizycznie nie są zmęczone nigdy).

Współczesna psychologia alarmuje, że dziecku potrzebny jest czas, w którym może robić co chce, bez zakłóceń. Czyli nie, jak to często obserwuję, rodzic trzymający za rączkę i komentujący live każde mrugnięcie okiem potomka. Ten czas pozornego lenistwa jest dla dziecka bardzo ważny. Właśnie tak rozwija się wyobraźnia. Za rozwój kreatywności wcale nie musimy płacić zapisując dziecko na rozmaite zajęcia. Osiągniemy podobne rezultaty, udostępniając mu odrobinę czasu, który samo będzie musiało zagospodarować, zgodnie z własnym widzimisię. Dziecko (tak jak kiedyś i my!) może (a nawet musi) sobie samo znaleźć zajęcie!

Fantazja to wolność, której nie możemy dziecku non stop ograniczać i planować. Bo kiedy ono będzie miało czas na bujanie w obłokach, udawanie ulubionych bohaterów czy zabawę patykiem? Aby umysł wszedł w fazę kreatywnego luzu, potrzeba chwili spokoju i niczym nie zakłóconej przestrzeni. Oprócz kreatywności, samodzielnie zagospodarowany czas pomaga dziecku w budowaniu niezależności. W końcu właśnie wtedy może ono samo zadecydować, co chce robić. Nicnierobienie uczy również przydatnej umiejętności zajmowania się sobą.

Nicnierobienie może przybierać rozmaite formy. Przez walkę na poduszki, malowanie palcami, kopanie w ziemi, zbieranie muszelek, podziwiane zachodu słońca, spacer po lesie, liczenie piegów, po rysowanie zwierząt na plecach, na dopowiadanie historyjek do obrazków w książkach. Ważne, żeby ten czas był spędzony przyjemnie i bez spiny.

Dziecko może się ponudzić! Może nic nie robić. Rodzic wcale nie jest dla dziecka pakietem rozrywkowym ani zabawką. Możemy przyznać się przed sobą, że wcale nie bawi nas zabawa lalkami, czy układanie klocków. Nie ma w tym nic dziwnego – jesteśmy przecież dorośli i nasze rozrywki są zupełnie inne. Możemy jednak zaplanować i dla siebie moment nicnierobienia i spędzić go wspólnie z dzieckiem w miły sposób. Możemy po prostu być. Bez żadnych zakłóceń, w postaci tv, czy telefonu. Możemy poleżeć patrząc, jak dziecko układa klocki, możemy planować lub wspominać wakacje lub obmyślać przygotowanie pysznego deseru. Możemy podarować dziecku uwagę, bo większość dzieci po prostu potrzebuje, aby rodzic był, podziwiał, słuchał, patrzył. Nam też należy się moment wytchnienia, ale ten moment możemy przecież spędzić razem.  Jako rodzice wcale nie mamy obowiązku organizowania dziecku każdej minuty jego życia. Wręcz takim działaniem możemy wyrządzić im krzywdę.

Nicnierobienie porządkuje emocje i myśli, ułatwia walkę ze stresem, rozładowuje napięcie, wycisza, pomaga naładować baterie. I to nicnierobienie to najlepszy prezent, jaki możemy podarować dziecku. Nie tylko w wakacje.

Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:

– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!

12 komentarzy

  1. kocham tan stan kiedy nie mam planu i sama się klaruje sytuacja! Moje prawie 7 letnie dziecko nie chodzi – bo nie chce chodzic na żadne zajęcia dodatkowe! Ale za to jak tylko zaczyna się wiosna ruszamy przed siebie lasy, rezerwaty dużo ciekawych rzeczy za prawie grosze! Moje młodsze dziecko jest zachywycone lasem! Człowiek z lasu!
    Sama wiesz,że w podkrakowskiej wsi dobrze Ci znanej nie ma za dużo atrakcji dla dzieci 😉 Dzisiaj ruszamy na wycieczke…ale bedzie się diało. Pozdrawiam xxx

  2. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości 😉 musze się przyznać moje dzieci czasem sie nudzą :- no i co z tego niech sie nudzą. zazwyczaj wtedy kiedy sa same (mam dwie córki). Przychodzą do mnie: mamo nudzi mi się, a ja pytam: masz głowę? co jest w glowie, rozum wiec cos wymyśl. Nie wymyslam im zabawy, musza to zrobic same. Kiedys gdzieś przeczytałam, ze nuda jest najbardziej kreatywna i sie z tym zgadzam. Czlowiek sie wycisza, tysiace roznych mysli przebiega przez głowę i zawsze jakis pomysł wpadnie. Pozdrawiam z upalnego Wroclawia 🙂

  3. oh dokladnie, ale dzieci nawet jak sie nudza to sie nie nudza bo robia to co chca a nie co my zaplanujemy. nasza corka ma najlepsza zabawe jak sama sie bawi. czasem nas zaprosi do tej zabawy ale poki nie wola to daje jej swobode i tylko sie przygladam. chodzi do przedszkola gdzie przez caly dzien poza drzemka maja zajecia, ucza sie literek, cyferek itd wiec jak wraca to jest padnieta. wiec w domu jej daje swobode nic nie robienia przez jakis czas.
    ostatnio byla u nas sasiadka amerykanka na tzw play date. dziecko rok skonczylo a juz od malego chodzilo na basen i jakies zajecia sportowe. pomyslalam o jeju jak super umie plywac a ja z nasza sie balam bo sami nie umiemy a teraz czekam az skonczymy odpieluszkowanie. ale teraz to nie wiem czy to fajne czy raczej meczace dla dziecka bo od malego juz ma zajecia takie ze nie ma kiedy sie nudzic.

  4. Kiedy nic nie robimy możemy pozwolić sobie na spintaniczność i jesteśmy prawdziwie wolni i kreatywni. Jednak przez lato utrwalono wzorzec, że trzeba być pracowitym i wiecznie zajętym. A jak nic nie robisz, marnujesz czas lub nudzisz się bo chcesz się nudzić to jesteś leń i do niczego w życiu nie dojdziesz. Kiedyś dostałam taką radę od matki która zapisywała dzieci na liczne zajęcia, teraz są dorosłe i wyszły na ludzi, są zdolne i mają dobrą pracę w której robią co lubią, (przynajmniej tak to wygląda) „pamiętaj, dziecko nie może mieć wolnego czasu” U każdego różnie będzie ale jakaś równowaga być powinna. Czas na obowiązki i czas na obijanie bez całkowitej eliminacji tego drugiego. Bo gdy nic nie robimy razem to wtedy jesteśmy prawdziwą rodzibą. Pozdrawiam

  5. Znam te pulapki. Kiedy urodzila sie coka, najpierw bardzo sceptycznie podchodzilam do zajec z maluchami. Ale potem odkrylam, ze dzieki temu moje bardzo absorbujace dziecko jest zabawiane przez inych, a ja moge chwilke odsapnac. I to wlasnie byla moja motywacja, a nie zapewnienie jej leszego startu – po prostu pol godziny, kiedy ktos inny sie nia zajmuje. 😉 Ale moje dzieci maja silny charakter i dosc szybko zaczely protestowac przeciwko zajeciom, ktore je nie interesowaly lub przestaly interesowac. Dzieki nim nie zostalam matka-tygrysica. 🙂 A i tak przyszedl moment, kiedy jednak na cos chodzic chcialy. Ale mimo redukcji – corka plywa, chodzi na karate i na lekcje jezyka taty. W szkole tanczy i gra na flecie. Poza jezykiem taty inne zajecia sama wybrala. Synek plywa, a z zajec sportowych „sie wypisal”. Zredukowalismy tez liczbe „wyjsc”. Za „wyjsciami” stoi u nas dokladnie ta sama motywacja co za kursami, owszem, niech cos zobacza ciekawego, ale tez, jest to dla mnie o wiele przyjemniejszy sposob spedzania czasu z nimi niz „siedzenie w domu”. A ja od roku ucze sie, zeby pozwolic im poogladac telewizje, pograc na komorce bez wyrzutow sumienia, podczas gdy blogi sobie poczytam, albo ksiazke,czy po prostu sie poloze. Ale nie jestem z tych „pizamowych”, choc moze tak wygladam. Niestety, po dwoch dniach mnie nosi.

    1. Ja też się uczę, że w domu nie koniecznie trzeba się nudzić. Kupiłam kilka świetnych gier dla dzieci i bawimy się w domu w malowanie, rysowanie, gry. Bo mnie się zawsze wydaje, że mimo tego, że wyszliśmy z domu często na cały dzień, jestem po powrocie późnym popołudniem wymęczona, tak naprawdę nie spędziłam z dziećmi czasu. Byłam obok, razem ale tylko jakby ciałem, bo choć rozmawiamy, ciągle coś lub ktoś nam przeszkadza, a żeby usłyszeć drugiego człowieka potrzeba ciszy.

      1. Kiedy pisalam ten pierwszy komentarz, tez przypomnial mi sie jakis felieton Agaty Passent o ojcach spedzajacych czas z dziecmi. I tam bylo jedno zdanie, ktore mnie wtedy zastanowilo, choc nie pamietam dokladnego brzmienia – ze ojciec spedzajacy aktywnie czas z dzieckiem, to czesto po prostu ojciec, ktory robi to co lubi i zabiera dziecko ze soba. I u mnie tez tak troche jest – po prostu „wyjscia” daja to, pewnie czesto zludne odczucie, „quality time”. Nie mowiac juz o tym, ze spektakularnie prezentuja sie na zdjeciach. 😉 Przyznaje, ze malo gramy, choc gry mamy. A sama, jako dziecko czy nawet nastolatka, bardzo chetnie gralam z moimi przyjaciolkami. Z jedna spedzalysmy godziny nad Europoly, gra byla tylko pretekstem, a poza tym gadalysmy i smialysmy sie az do tego stanu „glupawki” zwanej przez nas wtedy „szajba”. A najlepiej gadalo mi sie na spacerach, przemierzalysmy z inna przyjaciolka kilometry po naszym osiedlu i nieuzytkach. Z moja sp. mama tez mialysmy taki rytual – godzine spaceru z naszym psem. Bardzo na te rozmowy zblizaly. Tego, zeby z dzieckiem po prostu byc, trzeba sie czesto nauczyc. Tez powiedzialam STOP, kiedy uswiadomilam sobie, ze … mamy nierozpakowane zabawki, bo po prostu dzieci nie maja czasu, by sie nimi pobawic. Moje dziecinstwo w poznym PRL bylo malo atrakcyjne, sama sobie wyszukiwalam atrakcje – zbiorki zuchow, konkursy i olimpiady, czy wreszcie Majowe, Czerwcowe itp. (sic! tak – to tez byla rozrywka i mozliwosc spotkania z kolezankami i chichotania w bocznej nawie pod czujnym spojrzeniem dewotek :)). Dlatego tak rzucilam sie w wir mozliwosci, jakie daja dzisiejsze czasy i nasze miejsce zamieszkania. Ale latwo sie w tym zatracic.

  6. Jest czas na wspólne zabawy jest czas na nudę 😉 Fajnie jest podsunąć jakiś pomysł na zabawę ale jeszcze fajniej jak dzieciaki przyjdą z pomysłem. Dziecko musi mieć czas być po prostu dzieckiem a w to też wchodzi klasyczne nudzenie! Nie powiem czasami strach wejść do pokoju dzieci po dłuższym nudzeniu ale wiem że w ich głowie jest pełno pomysłów a nie tylko szablonowe zabawy. Dzieci też są zmęczone wiecznym planowaniem im całego dnia. Byliśmy nie dawno na urodzinach, klasyka kulki, był animator (super dziewczyna, wulkan energii, milion pomysłów) po 30 min mój syn przyszedł i pyta się kiedy będą mogli pobawić się sami jak chcą!

  7. Pytanie z trochę innej beczki, czy zdjęcie do artykułu zostało wykonane na wydmach polskich?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *