Dlaczego dziecko przy matce zachowuje się najgorzej?

Ten temat jak bumerang powraca w Waszych wiadomościach i komentarzach, nie ma dnia, żebym nie czytała prośby o pomoc i zrozumienie. Jest to też jedna z zagadek macierzyństwa, z którą matkom ciężko jest się pogodzić. Dlaczego dziecko przy matce zachowuje się najgorzej?

Każda matka przeżyła sytuację, w której zostawia swoje dziecko z kimś innym. Wraca do pochwał, achów i ochów, jaki to ono grzeczne, samodzielne, uśmiechnięte. Wraca do dziecka, które na sam odgłos przekręcanego przez matkę klucza (naukowcy udowodnili ponoć, że dziecko tak reaguje już na sam zapach matki) zamienia się w diabełka. Oczywiście każda z nas miała w tym momencie wyrzuty sumienia. W końcu nieistotne, czy byłaś w pracy, u lekarza, czy na zasłużonych wakacjach w Biedrze. Wracasz i ewidentnie dziecku dzieje się krzywda. Było szczęśliwe, a na Twój widok płacze, jakbyś była ostatnią osobą na ziemi, którą miało w tym momencie ochotę zobaczyć. Rozpacza, jakby nie chciało z Tobą zostać i szczerze było nieszczęśliwe z powodu Twojego powrotu.

Albo sytuacja ze żłobka, przedszkola, czy pierwszych klas w szkole. Dziecko nie chce odczepić się od maminej nogi. Wystarczy jednak, że matka zniknie za horyzontem i nagle okazuje się, że wszystko jest w porządku. W przedszkolu jest przecież super, Twoje dziecko uwielbia bawić się z dziećmi, jest zawsze takie szczęśliwe, mówi nauczycielka, a Ty popadasz w smutek. Z jednej strony to dobrze, tylko dlaczego wyje na Twój widok?

Wiele z nas zachodzi w głowę szukając odpowiedzi na pytanie: co zrobiłam nie tak? Dlaczego moje dziecko czasami tak strasznie się zachowuje, gdzie popełniłam błąd? Dlaczego bywa, że moje dziecko wszystkich innych ludzi traktuje lepiej niż mnie?

Przyznam szczerze, że ciężko było mi czasami uwierzyć w historie dziadków, znajomych, nauczycieli, którzy opowiadali o tym, jakie były moje dzieci, kiedy mnie nie było. Okazuje się, że wszystko, co dzieciom (w mojej ocenie) bezskutecznie powtarzam codziennie, a co przy mnie zdaje się wlatywać jednym, a wylatywać drugim uchem, przy innych moje dzieci wręcz na wyścigi prezentowały. To wtedy, kiedy ja nie jestem w pobliżu, moje dzieci dzielą się same z siebie, opiekują się innymi dziećmi, sprzątają po sobie bez przypominania, chętnie się uczą. Co robię nie tak?

To pytanie zadajecie mi codziennie. Dlaczego dziecko przy matce zachowuje się najgorzej? Dlaczego przy mnie jest nieznośnie, a kiedy tylko zniknę za rogiem, jest aniołkiem?

A odpowiedź bywa, że jest bardzo prosta.

Przy matce dziecko czuje się bezpiecznie. Nie chodzi wcale o to, że nie czuje się bezpiecznie przy babci czy niani. Po prostu większość dzieci z matką spędza najwięcej czasu i to mama jest osobą, która naprawia każde ziazia, otula kołderką, masuje bolący brzuszek i robi kakao, kiedy za oknem zawierucha. Jak to napisała kiedyś na laurce moja córka: mama zawsze jest. W końcu to mama pomieści, wysłucha i poradzi na wszystkie emocjonalne zagwostki. To przy mamie można przestać „udawać” i „trzymać się w ryzach” i uwolnić wszystkie uczucia, nagromadzone przez cały dzień.

Znajdą się w Twoim życiu osoby, które będą próbowały Ci wmówić, że zachowanie Twojego dziecka, kiedy jest z Tobą, jest winą błędów wychowawczych, rozpieszczania, czy innego TWOJEGO złego zachowania. Na pewno według specjalistów od wychowania jesteś zbyt pobłażliwa, niekonsekwentna i pozwalasz dziecku, aby wlazło Ci na głowę. Dlaczego dziecko przy matce zachowuje się najgorzej według twórców wszelkich teorii jest li tylko winą matki.

Oczywiście, w skrajnych przypadkach, może się tak zdarzyć, że rzeczywiście pozwalasz dziecku na rzeczy, których inni kategorycznie zabraniają. Zwykle jednak jest to totalną bzdurą. Nie daj się wpędzić w poczucie winy, bo prawda jest zupełnie inna. I chociaż wybuchy emocji są ostatnią rzeczą, o której marzysz, spędzając czas z dzieckiem, czy wracając do domu, powinnaś właściwie przyjmować je jako dobry znak. Znak, że stworzyłaś na tyle bezpieczne środowisko, że dziecko czuje, że może przy Tobie być po prostu sobą, bez żadnych oczekiwań. Zamiast się frustrować i denerwować, czas przyjąć te momenty z pokorą.

Powodzenia, będzie nam wszystkim potrzebne, kiedy znowu kilkulatek zaleje się łzami lub zacznie na nasz widok błaznować. Brzmi znajomo?

Zdjęcie: źródło.

Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:

– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!

25 komentarzy

  1. Dzięki za ten post. Sa takie momenty ze naprawdę mysle ze to moja wina. Ze on mnie poprostu nie lubi i dlatego woli innych. Przez moja mame i babcie wpadlam w kompleksy bo „pozwolilam mu wejsc sobie na glowe i spelniam wszelkie zachcianki ” dzieki za zrozumienie i powodzenia.

  2. Dzieki wielkie za ten post. My chyba przechodzimy kolejny skok rozwojowy ( lub skok wrzaskowy) i moja corka wlasnie tak jak opisalas zachowuje sie na moj widok i tylko przy mnie. Wszedzie indziej i dla Wszystkich jest slodziutkim Anioleczkiem!!!? Niech moc bedzie z Nami!!!?

  3. Uff.. pocieszające jest to ,że 'sprawa’ ma charakter globalny jak widzę 😉 Uściski i pozdrowienia ze Śląska! :***

  4. Jesteś darem…naprawdę chwale dzień, w którym trafiłam na Twój blog. A zaczęło się niewinne od Entitis ?
    Moja córka w przedszkolu jest aniolkiem,ale gdy przekracza prog domu, niekiedy wcielenie diametralnie się zmienia. Krzyk,płacz o wszystko, o zgozo. Po części winny jest głód, ale też odniosłam wrażenie, że schodzi z niej napięcie. Oczywiście niektórzy twierdzą że dorabiam ideologię do niegrzecznego zachowania. Dziękuję Dagmaro,dziękuję.

    1. Też mam takie wrażenie, zwłaszcza, że zaczyna przygodę z przedszkolem. Odreagowuje w domu, dosłownie dwa skrajne zachowania.

    2. Ja mam po przedszkolu to samo. Z grzecznego chłopca zmienił się w diabełka. Byłam bliska załamania, ale od znajomych rodziców usłyszałam że to normalne. Ot frustracja poprzedszkolna

  5. Przeżywałam to zjawisko ponad 30 lat temu: gdy wracałam do domu, mój syn (pod opieką ojca) szalał… I to był zarzut ze strony mojego męża – nie miałam na to kontrargumentów. Dobrze się dowiedzieć chociaż po latach

  6. Mamy rany boskie jakie to prawdziwe! Może wreszczcie moje poczucie winy odrobinę zniknie…? A i na babcie mi trochę wkurzenie przejdzie….

  7. Na prawdę bardzo dużo w tym prawdy ?. Idealnie . Tez zawsze sie zastanawiałam i ponadto obwinialam siebie. A jednak to nie moja wina,po prostu córka ma we mnie największe oparcie i zawsze na codzien z nią jestem. Od razu lepiej na serduszku ??

  8. …mój syn jak mnie tylko zobaczy dostaje „bzika”! Wchodzi mi na głowe i ani prosba ani grozbą…

  9. Bycie sobą to nie tylko wyrażanie jakiś swoich fajnych oryginalnych cech. Bycie prawdziwie sobą to też nasze nagorsze zachowania albo te nieakceptowanie społecznie. To też złe emocje, złość, smutek, gniew, zazdrość. Dzieci nie mają hamulców aby być prawdziwym sobą. By być naprawdę sobą potrzebujemy bezpieczeństwa.

  10. Zdarzyło mi się to dosłownie wczoraj. Najgorsze jest to, że w takiej frustrującej sytuacji ciężko jest zachować zimną krew. U mnie cała akcja zakończyła się wybuchem przekleństw na środku ulicy. Dziękuję za ten wpis. Teraz już wiem, że najpierw uczymy się pokory wobec swoich rodziców, a potem musimy uczyć się jej względem naszych dzieci. Przy następnej takiej okazji wezmę głęboki wdech i pozwolę dziecku na wyrażenie frustracji, a swoją wypuszczę wraz z wydechem. Życie pełne jest niespodzianek 🙂

  11. Przy mamie dziecko jest sobą BARDZIEJ 🙂 Nie krepuje się wielu rzeczy, bo wie że i tak mama je akceptuje.
    W domu, przy mężu pozwalam sobie na więcej niż w pracy [w śród ludzi, których przecież też znam, lubię i z którymi spędzam dużo czasu]

  12. Ja wylądowałam u psychologa z dzieckiem. Lekarz kazał mi dziecko na klucz w domu zamknąć. Do babci na 2 h w sobotę a mamy wspólne podwórko, zabrać wszystko co lubi w ramach kary.

  13. Wiesz co jest najgorsze? Że większości ludzi takie zachowanie zostaje w wieku dorosłym. Też przy „obcych” są poprawni, mili, uprzejmi, zabawni, a w domu „mogą być sobą”.,,,

  14. Właśnie. A mi moja mama zawsze powtarza, że na pewno to błąd wychowawczy. I tak dziwnie na mnie wtedy patrzy. Bo ona sobie doskonale radzi z wnukami, a ja robię widocznie coś nie tak.

  15. Ile razy się nasłuchałam „jak ty wychowujesz to dziecko”. Po dzisiejszym dniu poprawil mi sie humor po przeczytaniu wpisu. Jestesmy wlasnie po przeprowadzce, zmiana miejsca, duzo emocji, syn świruje caly dzień.

  16. Ten post powinni przeczytać nasi mężowie, rodzice i teściowie. W końcu bym przestała słyszeć, że sobie nie radzę, że widocznie na zbyt dużo dzieciom pozwalam i wychodzą mi na głowę. Swoją drogą, jak ciężko jest być matką, mamy dwa razy trudniej niż te osoby postronne, które naszymi dziećmi się zajmują. Moja cierpliwość przy dwójce maluchów jest często zerowa. A zmęczenie? A od męża słyszę: przy mnie nie marudzą, zjedli grzecznie kolacje itp, czym ty jesteś zmęczona, zmień coś w ich wychowaniu…Staram się olewać i robić swoje, bo wiem że robię to najlepiej jak potrafię

  17. Hmmm artykuł bardzo fajny tylko teraz to ja czuję się gorzej. Z moim dzieckiem jest dokładnie na odwrót czyli mam wrażenie że tylko ja potrafię go opanować i utrzymać w ryzach i ze tylko mnie posłucha bo na pewno nie dziadków. Ma 4,5 roku, boję się zostawiać go z kimś innym niż ja czy mąż że względu na to czy oni sobie poradzą. Moi rodzice jeżeli już się zgodzą z nim zostać to tylko we dwoje, pojedynczo nie mają odwagi. W szkole (mieszkamy w Anglii więc już jest w szkole) też ciągle jestem na dywaniku bo sobie nie potrafią z synkiem poradzić, nie słucha, robi co uważa i ciągle ma za to kary. Już bym wolała żeby to przy mnie zachowywał się „najgorzej” bo ja wcale nie uważam żeby był niegrzeczny, ma pp prostu masę energii i wiarę w swoje pomysły…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *