Czas dla dziecka.

Jednym z problemów rodziców więcej niż jednego dziecka, jest znalezienie czasu, który można z każdym dzieckiem indywidualnie spędzić. Wiadomo, że każdy człowiek potrzebuje uwagi i zrozumienia najbliższych mu osób, tym bardziej dziecko, dla którego rodzice są wszystkim, tego potrzebuje. Niestety, zawsze jest coś do zrobienia, a deficyt czasowy odbija się na całej rodzinie, w szczególności na czasie, który spędzamy wspólnie, koncentrując się tylko i wyłącznie na drugiej osobie. Nawet mając jedno dziecko, warto wybrać się z nim na „randkę” i po prostu pobyć razem, z dala od codziennej gonitwy.

Czas dla dziecka to jeden z tematów, które uważam za najtrudniejsze przy posiadaniu trójki maluchów. Ciągle jesteśmy albo ja + dzieci albo my + dzieci. Mnie, jedynaczkę, czasami od tego hałasu boli głowa. Cały czas ktoś coś chce, a uwaga całej rodziny skupia się na albo bardziej asertywnym dziecku, albo na tym, które głośniej krzyczy. Walka u uwagę jest w rodzinach wielodzietnych okropnie męcząca.

Bardzo się staramy, aby ten pojedynczy czas dla dziecka wygospodarować. Codziennie jest to moment w trakcie kąpieli oraz usypianie (dzieci mają swoje pokoje, przed snem czytamy bajkę całej trójce, a potem jeszcze każdemu z osobna, już w ich łóżeczkach). To bardzo krótko, zakładając, że jedynak ma mamę i/lub tatę dla siebie kilka godzin dziennie, a potem jeszcze w weekend na przykład dziadków. W rodzinach wielodzietnych dzieci rzadko miewają takie przywileje. Kiedy rodzą się wieloraczki, tych okazji jest jeszcze mniej, bo nawet w urodziny trzeba się dzielić. Ciężej jest wtedy wpoić dziecku, że jest najważniejsze i jego potrzeb nie wolno ignorować (co mnie, kobiecie, wydaje się bardzo istotnym elementem wychowania dziewczynek).

Rozdzielamy się w weekendy, żeby choćby przez 2 godziny pobyć z jednym tylko dzieckiem. Wtedy to ono decyduje, co robimy, co jemy, gdzie idziemy, czym się bawimy, co czytamy. To ono jest trzymane za rękę, tulone, wysłuchiwane i huśtane na placu zabaw. Czasami zdarza się, że babcia lub mama chrzestna zabierze jedno dziecko do siebie (dzieci to wprost uwielbiają), wtedy każde z naszych dzieci ma dzień, kiedy uwaga mamy, babci lub taty skupia się tylko na nim.

Największym luksusem życia przed dziećmi (oprócz spania do 9), było dla mnie śniadanie na mieście. Weekend, leniwa sobota lub niedziela, gazeta, rozmowa i pyszne śniadanie w ulubionej knajpce, bez żadnego pośpiechu. To jedna z rzeczy, których bardzo mi brakuje. Tym bardziej stała się towarem pożądanym i luksusowym (wiem, wiem, mam bardzo prozaiczne marzenia). Mając dzieci, które mogą już pójść do restauracji, postanowiłam te dwie przyjemności połączyć. Kiedy mam czas dla jednego dziecka i sprzyja nam pogoda, zaczynamy od śniadania.

Idąc na taki niespieszny spacer z dzieckiem, można wykorzystać okazję i coś przy okazji poopowiadać, np. o historii miasta, w którym żyjemy. Kiedy w sobotę pod słynnym nożem w Sukiennicach zaczepił nas pan, pytając, czy znamy jego legendę, Emma sama mu odpowiedziała, poprawną wersję, którą kiedyś dzieciom opowiadałam*. Fajnie znać takie rzeczy i czasami pobyć turystą we własnym mieście, a jeśli nie mamy takiej opcji, mieszkając na przykład na wsi, podróżujmy po kraju. Wcale nie trzeba jeździć daleko, żeby coś ciekawego przeżyć. Otwierajmy naszym dzieciom oczy na otaczający ich świat.

Choć jest to trudne i wymaga planowania, polecam każdemu poświęcenie chwili dla każdego ze swoich dzieci. Plan nie musi od razu być arcy skomplikowany. Może to być wycieczka do zoo, na wystawę klocków, spacer. Być może odkryjecie coś, co umyka w codziennej gonitwie? Te wspólne chwile, ten czas dla dziecka, pomagają w budowaniu głębokiej więzi z naszym dzieckiem. Daleko od obowiązków, zakazów, reszty rodziny, która skupia naszą uwagę, można po prostu wspólnie spędzić razem czas, tylko we dwoje. Dla mnie te chwile są bezcenne.

Na zdjęciach poniżej, na specjalne życzenie czytelników, polecam dwa moje ulubione miejsca w Krakowie. Śniadanie zjadłyśmy w Cafe Camelot, małej, kameralnej knajpce na rogu ulic św. Jana i św. Tomasza, w tak zwanym Zaułku Niewiernego Tomasza. Pyszne jedzenie (moi faworyci – sałatka z zapieczoną papryką, sałatka z kozim serem i wszystkie tarty), koktajle, desery, przemiła obsługa, rozsądne ceny, a do tego niepowtarzalny klimat. Nie wszechobecne dziś szkła i betony, a skrzypiąca, drewniana podłoga, dużo świeżych kwiatów, malutkie stoliki, świece i delikatna muzyka w tle. Moja absolutnie ukochana krakowska miejscówka, wręcz stworzona do delektowania się slow life.

Lody, subiektywnie najlepsze w Krakowie, zjecie na Placu Szczepańskim, w lodziarni Tiffany. Perska róża, szafran, czy słonecznik, to tylko niektóre z ręcznie robionych, naturalnych lodów. Wspaniałe. Lubię takie wyszukane smaki, bo lody waniliowe, czy truskawkowe, są wszędzie i mnie, totalnemi lodowemu maniakowi, już się znudziły.

Na najlepsze w Krakowie jedzenie (i chyba jedno z moich w ogóle ulubionych na świecie) wybierzcie się do Bistro Zazie na Kazimierz. Nie ma sobie równych. Francuska kuchnia, podana bez fochów i za dobre pieniądze. Niestety, to nie tylko moja ulubiona knajpa, trzeba rezerwować stolik. Od lat chodzę tam w urodziny, na babskie wieczory, z przyjezdnymi gośćmi i na romantyczne kolacje. Nie zdarzyło mi się jeszcze wyjść niezadowoloną. Dla obsługi i właścicieli chapeau bas!

Zapraszamy na wycieczkę do Krakowa!

* Legenda głosi, że do budowy wież Kościoła Mariackiego zatrudniono braci, którzy byli utalentowanymi architektami. Prace początkowo szły podobnie, jednak starszy brat szybko prześcignął młodszego, budując wyższą wieżę. W przypływie zazdrości, młodszy z braci zabił starszego, wbijając mu nóż w serce. Dręczony wyrzutami sumienia skoczył z wyższej wieży i zginął na miejscu. Nóż, który wisi w Sukiennicach upamiętnia to wydarzenie.

Dziękuję, że tu jesteś! Mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie wartościowy. Jeśli masz ochotę, zostaw po sobie ślad:

– Zaobserwuj mnie na Instagramie i dołącz do mojej społeczności, gdzie znajdziesz całą masę wzruszeń, przepisów, promocji i podpowiedzi! Odpisuję na komentarze i wiadomości, więc pisz do mnie śmiało!
– Zostaw tu komentarz, porozmawiajmy! Jeśli ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim też ze znajomym. To dla mnie ogromna motywacja do dalszego tworzenia.
– Zapisz się do mojego newslettera, dzięki temu będziesz na bieżąco i nie ominą Cię żadne sekrety przeznaczone tylko dla najwierniejszych czytelników.
– Zerknij do mojego sklepu, znajdziesz tam moje bestsellerowe e-booki i produkty niespodzianki!

14 komentarzy

  1. Bardzo lubię wpadać na Twoją stronkę pod koniec kolejnego mamusiowego dnia 🙂 Jestem mamą 1,5 rocznej dziewczynki i marzę o rodzeństwie dla niej… Czytając Twoje teksty nie mogę się doczekać powiększenia rodziny 🙂 Dzięki za normalność i ogromną energię płynącą z bloga 🙂 Pozdrawiam serdecznie
    Ewa 🙂

  2. A może mogłabyś coś więcej napisać o atrakcjach dla dzieci w Krakowie? Uwielbiam to miasto, ale nie byłam tam od kiedy mam dzieci (2 i 4 lata). Od jakiegoś czasu kusi mnie wycieczka do Krakowa, ale nie wiem, jak to zorganizować, żeby i dzieci były zadowolone 😉

    1. Dla dzieci w Krakowie polecam park wodny (w okresie letnim jest plaża na zewnątrz), zoo (dwie nowe cudne atrakcje – pingwiny i żyrafy, zabierz ze sobą pokrojone marchewki i jabłka – można karmić zwierzaki w mini zoo), z zaglądnięciem na kopiec, spacer nad Wisłę w okolicach Wawelu i rejs barką (moje dzieci uwielbiają), park Jordana (kilka placów zabaw, pociąg, mini staw, po którym 4 latek może pływać małą łódką). To takie nasze ulubione atrakcje. W tych okolicach polecam też bardzo rodzinną restaurację Focha 42 (pod takim samym adresem), w której są dwa place zabaw – na zewnątrz i w środku. Udanej wycieczki!

      1. Polecam jeszcze tężnię solankową w Wieliczce. Super sprawa! Kopalnia oczywiście też bardzo fajna ale trzeba mieć już więcej czasu na zwiedzanie i ceny są wygórowane.

    2. Z restauracji polecam „Restaurację pod Wawelem”, ścisłe centrum, porcje ogromne, menu dla dzieci, ceny normalne. I ogromna darmowa sala zabaw dla dzieci, w weekendy w sali są dwie opiekunki pilnujące dzieci. Naprawdę można w spokoju zjeść, dzieci nie chcą z niej wychodzić. Tylko dla pewności radzę wcześniej zadzwonić i zamówić sobie stolik w sali rodzinnej bo z reguły ciężko tak wejść z buta.

  3. Przy większej ilości dzieci miłość się nie dzieli, a mnoży. Z czasem i uwagą jest trochę odwrotnie, ale bardzo staramy się, by każdy z chłopaków spędził trochę czasu tylko z jednym rodzicem. To czasem jest tylko wyjście do sklepu tuż obok, a czasem pół dnia po prostu jeden na jeden. Co ciekawe i pewnie to zauważyłaś, to dzieciaki sama na sam za, bez rodzeństwa, zachowują się zupełnie inaczej. Przypadek? 😉

    1. Moje dzieci zachowują się totalnie inaczej, jak nie te dzieci. To znaczy też to, które zwykle jest żywiołowe, też takie jest, ale jednocześnie współpracuje, słucha , jest słodziutkie, aż nie do poznania. Coś w tym jest.

  4. Czy mi się wydaje, czy Twoja grzywka zniknęła??? 😉
    Pozdrawiam
    P.S. Dzięki za namiar na lody o pięknych nazwach! Czy Perska Róża to lody o smaku różanym??? Ostatnio jak byliśmy w Krakowie to w sumie był problem z tym gdzie i co.

    1. Grzywka jest w fazie „rosnę dopóki nie pójdę do fryzjera”. Tak! Perska róża to lody o takim smaku, z kawałkami jadalnych płatków. Coś cudownego.

  5. Przez cztery lata pracowałam w Camelocie:) co prawda było to kilka lat temu, ale skoro jesteś stałą bywalczynią z pewnością się spotkałyśmy:) a teraz jako mama bliźniaków przymierzam się z mężem do organizowania dni jeden + jeden, już niedługo mam nadzieję się uda, strasznie jestem ciekawa jak to jest wyjść na miasto, czy choćby do sklepu z jednym tylko dzieckiem:))

    Tęksnię jendak za Krakowem, mino tych tłumów turystów i smogu zimowego !
    Pozdrawiam serdecznie.

    1. Na pewno się spotkałyśmy, znam większość kelnerek pracujących w Camelocie przez ostatnie 10 lat. Zwykle siadam w oknie 🙂 Fajnie jest wyjść, do czego namawiam, dzieciaki są zupełnie różne solo!

  6. Polecam Ci do zwiedzenia i zabawy z dziećmi Centrum Aktywnego Wypoczynku Borek, niedaleko od Krakowa a sielsko i fajnie. Super atrakcje dla dzieci. Gwarantuję zadowolenie. Poczytaj w necie, mają swoją stronę, są zdjęcia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *