Wybór. Słowo klucz.

Dzieci powinny rodzić się z miłości, nie z agresji, traumy, wypadku niedziałającego środka antykoncepcyjnego, czy z braku innego wyjścia i przymusu. Nie ze strachu przed konsekwencjami i obawą przed więzieniem. W sumie to miałam zamiar nie marnować czasu na dywagacje nad projektami zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Ale nie mogę przejść nad tym obojętnie, udawać, że nie ma problemu.

Jestem pewna, że wiele polskich kobiet sobie poradzi. Podziemie antyaborcyjne było i będzie. Te, które mają odwagę, zaryzykują swoim zdrowiem, życiem, wolnością i pozbędą się ciąży. W końcu robią to przecież od lat. Te, którym tej odwagi, pieniędzy, czy zaradności braknie, powołają do życia dziecko, którego możliwe, że nigdy nie będą umiały pokochać. 

Moi rodzice mnie kochają. We wszystkich ciężkich sytuacjach życiowych towarzyszyła mi ta bezpieczna myśl. Są, pomogą, wspierają, nawet wtedy, kiedy byłam po drugiej stronie globu. Nie wyobrażam sobie przyjścia na ten świat w sytuacji, kiedy nikt cię nie chce. Jesteś nikomu nie potrzebny, nikt cię nie wita, nikt się nie cieszy, że oto jesteś. Od pierwszych świadomych chwil swojego życia zdajesz sobie sprawę, że jesteś szmatą, rzeczą, która zniszczyła życie swojej matce. I jest ci to wypominane przy każdej możliwej okazji. Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach naprawdę sądzi, że życie jest cudowne, kiedy nikt cię nie chce? Życie w bidulu jest usłane różami? A może czekanie, aż w końcu jacyś mili państwo zabiorą cię do ładnego domu jest przyjemnie? Taki to właśnie cud. Jeśli kiedyś pozbierasz się z ciężkiej depresji, agresji, traumy niechcianego dziecka, przejdziesz przez lata terapii, na której w końcu nauczysz się nie bać innych ludzi, uwierzysz w siebie na tyle, że wyjście na ulicę nie będzie bolesne, może wtedy zobaczysz, że czasem świeci słońce. Może. A może przez całe życie będziesz okaleczać siebie i innych, bo inaczej nie umiesz.

Do miłości zmusić nikogo się nie da. Wielu było już takich, którzy próbowali. Niestety, ani królestwa, ani zamki i bogactwo wszelkie nikogo jeszcze nie zmusiły do kochania kogoś. Trwania przy nim, tak. Do miłości, nie. A co ma dziecko? Jako matka powiem, że pierwsze dwa lata życia moich dzieci zlały mi się w jeden ciąg kupa-butelka-sen-spacer-kąpiel-kupa. Kiedy teraz oglądam zdjęcia z tego okresu trudno mi czasami uwierzyć, że w naszym życiu działo się coś innego. A przecież kocham moje dzieci nad życie, a one rosły, z czasem uśmiechały się na mój widok, wołały mama, świadomie potrzebowały mojej obecności. Tego wszystkiego trzeba bardzo chcieć, żeby pokochać, żeby się w tym odnaleźć. I żeby dziecka o nic nie obwiniać. 

Można nie chcieć kolejnego dziecka. Ja na przykład nie wyobrażam sobie kolejnej ciąży i porodu, a co najważniejsze – nie wyobrażam sobie powiększenia naszej rodziny o kolejne dziecko. Mam trojaczki i nie mam siły, nikt mi nie pomaga, czasami ogarnia mnie bezsilność, są dni, kiedy ogarnia mnie rozpacz. Możliwe, że kolejna ciąża również byłaby mnoga, możliwe, że dziecko miałoby się urodzić chore, ja już teraz ledwo daję radę!

Załóżmy jednak, że kobieta posiadająca już wielodzietną rodzinę, zaszłaby w ciążę, która zagrozi jej życiu i zdrowiu. Możliwe, że w wyniku takiej ciąży umrze, bo prawo zarodka w naszym kraju będzie silniejsze niż prawo matki do życia. Pozostałe dzieci zostałaby bez matki. Nie wiem kto i jakimi słowami mógłby im to kiedykolwiek wytłumaczyć, wynagrodzić. Nie wiem w ogóle, co by się wydarzyło, bo przecież ktoś musi pracować, załóżmy, że nie ma babć w gotowości, ojciec wychodzi na cały dzień do pracy. Czy zwolennicy pro-life, którzy stoją teraz na czele tych pomysłów, przyszliby podać mu pomocną dłoń w samotnym wychowaniu gromadki dzieci?

Załóżmy, że urodzi się dziecko chore, które całe swoje życie wymagałoby 100% uwagi matki. Kto zająłby się pozostałymi dziećmi, kiedy ona spędzałaby długie miesiące w szpitalach? Czy dziecko, którego życie byłoby tylko ogromną traumą i cierpieniem jest ważniejsze niż życie już istniejącej, wielodzietnej rodziny? Czy oni się nie liczą, a jakość ich życia jest dla Państwa drugorzędną kwestią? Doskonale przecież wiadomo, że pomoc Państwa w przypadku osób chorych jest znikoma. 

Adopcja. Argument za. Adopcja to piękne słowo. Widzimy smutne dziecko, smutną parę nad kolejnym negatywnym testem ciążowym. Potem to samo dziecko wesołe, w nowym, kochającym domu u pachnących państwa. Ty nie pokochasz, ale wiele rodzin czeka na dziecko. Z tym argumentem się zgadzam. Oczywiście. Niestety doskonale też wiem, że dzieci chore nie są tak chętnie adoptowane. Wierzysz, chodzisz do Kościoła, jesteś przeciwnikiem aborcji. Możliwe, że domy dziecka, ośrodki wychowawcze i rodziny zastępcze staną się wkrótce pełne zniekształconych, niechcianych, znienawidzonych, nikomu nie potrzebnych, ciężko chorych dzieci. I teraz wyobraź sobie, że ktoś puka do Twoich drzwi i mówi – proszę bardzo, oto dziecko. Pochodzi z brutalnego, zbiorowego gwałtu na 11 letniej dziewczynce, która zmarła przy porodzie. Obarczone jest wieloma wadami genetycznymi, nigdy nie będzie chodziło, mówiło, korzystało z toalety, nie jest w ogóle świadome świata. No, to powodzenia, cześć! Rozumiem, że z automatu rodzą się w Tobie instynkty rodzicielskie? Kochasz, bo to przecież dar od Boga? Przecież wierzysz, wierzysz bardzo, że każde życie warto uratować. Nie chcesz tego dziecka? Jak to! MUSISZ chcieć! Zresztą, to nieważne. Nikt przecież nie spyta Cię o zdanie.  

Musisz, jak ciastka, robić dzieci. Bo masz pecha mieszkać w dziwnym kraju. Kraju absurdów, w którym za 20 zł nic nie kupisz, ale za butelkę wódki wiele załatwisz. Sytuacje przymusowego rodzenia dzieci staną się udziałem wielu rodzin. Każda kobieta w wieku rozrodczym, Twoja matka, siostra, żona, kuzynka, może stać się ofiarą gwałtu, być w ciąży zagrażającej swojemu życiu lub w ciąży z nieodwracalnie chorym dzieckiem. Nikt nie ma immunitetu.

Adopcja jest jakimś wyjściem, ale przecież wiemy, że w naszym kraju kobiety, które oddadzą swoje dziecko czeka lincz. Jej psychika, sytuacja życiowa, trauma się nie liczą. Jest za to wytykanie paluchami – suka, która oddała. Jak tak można, własne dziecko oddać. Wiem, co mówią obrońcy życia. Wiem i proszę schować ckliwe historyjki. Nawet Pani Godek wychowuje własne dzieci, nie adoptowane. Ci wszyscy głośno krzyczący – podzielcie się informacją, ile adoptowanych dzieci wychowujecie. 

Samotna matka, to brzmi dumnie. Bo przecież w wielu wypadkach niechcianej ciąży (lub urodzenia dziecka ciężko chorego) kobieta zostaje z problemem sama. Kobiety muszą na swoich barkach znosić odpowiedzialność za seks, za gwałt. Urodzi, w bólu i strachu, samotnie, a potem będzie po sądach dochodziła kilkuset złotych alimentów. A często i tak ich nie dostanie, bo on nie ma. Kara za karą. Możliwe, że w naszym kraju stanie się tak jak w innych krajach trzeciego świata – urodzenie dziewczynki będzie jak piętno. Bo kobiety będą miały gorzej, ich istnienie zostanie spłycone do roli reproduktora.

Jestem za aborcją, podobnie jak za eutanazją i prawami homoseksualistów. Jestem za szeroko pojętą wolnością decydowania o SOBIE! To, że ktoś kocha pana czy panią, nie robi w moim życiu żadnej różnicy. Niech każdy ma wybór. To jego życie, jego sumienie, jego decyzje, jego wyrzuty sumienia. Mogę sobie myśleć o tym co chcę, ale nie mogę, nie mam prawa, decydować za kogoś. W swojej skromności przyznaję, że po prostu nie wiem lepiej, co dla kogoś jest najlepsze. Moje dylematy moralne, wyrzuty sumienia, poczucie winy, czy krzywdy, to moje odczucia. I dopuszczam do siebie, że ktoś może to myślenie mieć inne. Nie wiem też, co czuje kobieta w ciąży po gwałcie, lub kobieta, która się dowiaduje, że dziecko w jej łonie nie ma mózgu. Po prostu nie wiem, więc nie osądzam.

Wydaje mi się, że zapominamy o tym, że decyzja o aborcji nie jest łatwa i o niej się szybko, możliwe, że nigdy, nie zapomina. Ta trauma może nie minąć, pytania „co jeśli” i „czy było inne wyjście” mogą nie doczekać się odpowiedzi. To są ludzkie dramaty, a nie proste i beztroskie, czarno-białe decyzje. Jednocześnie zakładam, że można czuć, że nie ma innego wyjścia i ta decyzja jest jedyną możliwością. Aborcja zawsze będzie rodziła wiele sprzecznych uczuć. Bo to jest cholernie trudny moment dla każdego, kto się z nią zmierzy. I obiektywnie nigdy nie będzie najlepszego rozwiązania.

Wychowanie dziecka to ogromna odpowiedzialność, na całe życie. To rodzice pokazują, jak żyć, kreują psychikę. Jeśli jednak rodzice nadal sami są dziećmi? Jeśli wychowali się w traumie patologicznych rodzin? Jeśli sami nie wiedzą jak żyć? A co jeśli nie znoszą dzieci, czują do nich wstręt i obrzydzenie? A jeśli chorują na rzadkie choroby, które mogą być przekazywane genetycznie? Czy mimo to, mają rodzić?

Chciałabym, aby Polska była wolnym krajem. Krajem, w którym Kościół najpierw zajmuje się naprawą swoich wewnętrznych struktur, w tym szerzącą się pedofilią wśród księży i pragnieniem władzy i dóbr materialnych, a dopiero potem grzebaniem w sumieniu i majtkach kobiet. Chciałabym, aby ktoś, kto sam nie ma rodziny, a więc tak naprawdę nie wie jak to jest rodzić, czy spać na ziemi w szpitalu, obok chorego dziecka, gdzie rodzic traktowany jest jak śmieć, któremu nawet koc, czy posiłek nie przysługuje, nie decydował w moim imieniu. Ten sam ktoś nie wie po prostu jak to jest patrzeć na cierpienie swojego dziecka. Nie wie jak to jest nie mieć czym swojego dziecka nakarmić. Nie wie w końcu, jak to jest zostać zgwałconą lub być gwałconą stale przez ojca swoich dzieci, który potem nie wraca długimi miesiącami zostawiając nas z gromadką dzieci bez środków do życia. Dobre słowo duchownego wtedy nie wystarczy.

Za próbę aborcji pójdziesz do więzienia. Gwałciciel nie, to dobry człowiek, ale trochę zbłądził, on dostanie wyrok w zawiasach, Ty traumę na całe życie i karę. W końcu i tak to pewnie wina kobiety. Przecież prowokowała. Ofiara gwałtu powinna dostać wsparcie. Nie nakaz urodzenia dziecka, które całym swoim istnieniem, codziennie, będzie jej przypominało o traumatycznym przeżyciu, którego doświadczyła. Gwałt, który skutkuje ciążą, to najgorszy rodzaj upodlenia, po którym ból nigdy nie mija. To nie siniak, który zejdzie, czy rana, która się zabliźni. To, co dzieje się z ciałem kobiety w ciąży, cały czas przypomina jej o tym, co się wydarzyło. Skazywanie na rozpamiętywanie w nieskończoność tragedii, której stała się udziałem to katowanie, gwałt psychiczny, prawdopodobnie gorszy od samego aktu. Załóżmy, że gwałt będzie aktem kazirodztwa w dodatku na nieletniej. Wracamy po urodzinach z dzidziusiem pod pachą do wspaniałego, kochającego domu, w którym tatuś kopuluje z kim i kiedy chce. Czy tak wyobrażamy sobie normalnie funkcjonujące społeczeństwo? Zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci pochodzących z gwałtu to zwyczajne torturowanie.

To nie jest ustawa chroniąca życie. Bo wiele z tych bytów to będzie tylko wegetacja, okupiona cierpieniem dziecka, jego rodziców i krewnych. Powolne czekanie na śmierć w męczarniach. Nie każdy potrafi stać się rodzicem dziecka głęboko upośledzonego. Nie każdy brat czy siostra będzie chciał opiekować się niepełnosprawnym rodzeństwem, kiedy rodziców zabraknie. Życie, z góry skazane na cierpienie, wykluczenie i ubezwłasnowolnienie, bez szans na normalność, nie jest życiem wartym walki. Czyjejkolwiek. Zmuszanie do tego kogokolwiek uważam za sadystyczne znęcanie się. Nad matką, która wie, że urodzi dziecko niezdolne do życia i nad dzieckiem, które umrze w bólu i cierpieniu. Powolnym cierpieniu, bo przecież eutanazja w Polsce jest zakazana.

Może w naszym kraju, zamiast ochroną zarodków, czas zająć się dziećmi maltretowanymi w domach, dziećmi, które są upodlane przez własnych rodziców, czy opiekunów. CODZIENNIE czytamy o szokujących zbrodniach, których ofiarami są dzieci! Może w naszym kraju należy zająć się dziećmi, które nie mają środków na rehabilitację, czy operację ratującą życie lub poprawiającą komfort życia? I może w końcu pomoglibyśmy osobom, które naprawdę pragną dziecka, finansując in-vitro i przyspieszając procedury adopcyjne? Te dzieci urodzą się w pełnych, kochających rodzinach. 

Dzieci nie są winne. Rzeczywiście, to nie jest wina nienarodzonych dzieci, że matka ich nie chce. Ale też i ona swoim ciałem powołuje je do życia i to ona może zadecydować, że swojego życia, czy zdrowia, nie chce im oddać. Jakim prawem o tym miałby decydować ktoś inny? Chciałabym żyć w kraju, w którym jestem traktowana jak człowiek, który ma wybór. A nie tylko jako macica z otoczką bezmyślnego mięsa, z którą ktoś inny wie lepiej co można zrobić.

  • W poście nie mówię o wadach typu zespół Downa, z którymi można jednak wieść w miarę normalne, szczęśliwe życie. Nie wypowiadam się również o aborcji rozumianej jako środek antykoncepcyjny, która może rodzić sprzeciw. To nie moje życie i nie mój dylemat moralny. Nie chciałam również obrazić głęboko wierzących, ani obrońców życia. Dla Was mam jedną przesłankę. Nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób. Amen.
  • Pisałam ten post 4 lata temu, dziś mamy 15.04.2020 – nie wierzę, że nadal musimy przerabiać te brednie. I to w dobie koronawirusa, który, jeśli nie zabierze nam bliskich lub nie zagrozi naszemu życiu, gospodarczo pogrąży nas wszystkich. Czy nie można ratować innych, a od kobiet zwyczajnie się odwalić? 

72 komentarze

  1. Pełna zgoda. Wszystkim zwolennikom projektu, którzy pragną odebrać wybór i prawo matce, powinno się nakazać przyjąć takie dziecko w opiekę na całe swoje życie. A szczególnie Panowie w sukienkach, którzy się tak jednoznacznie wyrazili w tym temacie, powinni iść za ciosem i przygarnąć takie niechciane dzieci na swoje ciepłe posadki w zachrystii.

    1. Kościół prowadzi domy dziecka, ośrodki pomocy społecznej itp., nie trzyma się nikogo w zakrystii bo tam nie ma na to warunków.

        1. Ale chęci nie ma. A jak jest to zwykle w złym kierunku. Kościół musi bronić życia, wiadomo. Mógłby jednak równie zaciekle walczyć o to już istniejące, poza brzuchem. I chronić je, też przed gwałtem i pedofilią.

  2. A ja i tak mam wątpliwości… bo w sumie to nie do końca jest tak jak piszesz. W tej sprawie nie podoba mi się sporo. Trudne sytuacje wymuszają trudne decyzje. Gdybym przypadkiem trafił na wojnę i zabijał wrogów, to będę mordercą czy bohaterem? Czasami po prostu trzeba wybrać i żaden wybór nie jest dobry. Ja nie chciałbym nigdy być w sytuacji, gdy musiałbym wybrać, czy być „dobrym ojcem” czy „dobrym mężem” i czyjeś życie poświęcić. Martwi mnie też, że w sumie jako ojciec nie mam nic do powiedzenia. Nic! Jako facet mogę nawet nigdy się nie dowiedzieć, że mogłem być ojcem. To wygodne ze strony kobiet. Jeśli dziecko chce urodzić, to oczekuje, że facet będzie przy niej już od testu ciążowego i będzie ją wspierać. Jeżeli nie chce urodzić, to wtedy jest to tylko jej sprawa i facet ma się nie wpieprzać. Rozmowa o aborcji sprowadza się do tego, że podajemy dwa bardzo odległe bieguny. Tymczasem życie jest szare. Życie mnie nauczyło, że „wolność” nie zawsze jest dobra, bo skoro jest inaczej, to dlaczego zabronić pijanym prowadzić samochód? Niech się zabiją i będzie po kłopocie – ich „wybór”! Tylko co się stanie, gdy przypadkiem pijany kierowca zabije kogoś z Twoich bliskich? (taki skrajny przypadek, podobny do gwałtu)
    Może mnie tu zlinczują, bo nie jestem za aborcją na żądanie i zawsze uważałem, że to brak odpowiedzialności za własne czyny. Podejmując współżycie powinno się mieć świadomość, że może się coś zdarzyć – chociaż i to nie jest takie proste. Uważam też, że w ciele kobiety rozwija się człowiek, o czym przekonałem się gdy moja żona była w ciąży, i pomimo tego co przeczytałem na jednym z blogów, że do urodzenia to „zlepek komórek”. Skrajne przypadki? To trochę inna para kaloszy, ale wciąż uważam, że aborcja to ostateczność. I nie oszukujmy się, ale 99% wypowiadających się w tej sprawie (wliczając również mnie i Ciebie) najprawdopodobniej nigdy nie będzie w takiej sytuacji, a jednak walczy „dla zasady”.

    1. Ja walczę tylko o jedno – o prawo wyboru, od którego według mnie zaczyna się definicja wolności. Jeśli chodzi o moment, w którym zaczyna się życie – może od razu powinniśmy też zauważyć, że przecież plemnik może być potencjalnie kiedyś człowiekiem, więc wsadźmy do więzienia wszystkich masturbujących się chłopców i mężczyzn! Niszczą życie! 🙂 Jako facet masz wybór. Możesz, zanim z kimś zaczniesz współżycie, popatrzyć jej prosto w oczy i oświadczyć „kochanie, za chwilę będziemy mieć seks, czy jesteś pewna, że wiesz, jakie są jego konsekwencje, czy wiesz, że możemy potem stać się rodzicami. Ja jestem gotowy zostać ojcem, a Ty”? I jeśli ona powie, że nie jest pewna to się wycofać. No? Nie dobre rozwiązanie? 🙂 Możliwe, że ona nie widzi się matką dziecka tego ojca. Możliwe, że ona po prostu tego nie chce. Do tanga trzeba dwojga, a dziecko musi mieć matkę, bez tego niestety się nie urodzi, nawet, gdyby ta matka się go zaraz po urodzinach zrzekła. Ludzie będą jeździć po pijanemu, mordercy będą zabijać, a złodzieje kraść. Taki ich wybór, za który poniosą konsekwencje, lub nie. Podejmując współżycie uważnie się zabezpieczam, nie ma jednak 100% środka, oprócz wstrzemięźliwości, a i ona nie chroni przed gwałtem przecież. Czy w wieku 32 lat mam żyć w białym związku, bo nie chcę więcej dzieci? Mnie chodzi tylko o wybór, który każdy z nas, nawet na życzenie, powinien mieć.

      1. Widzisz… znów jedziesz po bandzie 😉 Czytając Was drogie Panie to się boję, bo jako facet jestem potencjalnym gwałcicielem. Ciekawe więc kiedy feministki wsadzą mnie za samo „posiadanie” narzędzia gwałtu. Prawo wyboru… będąc złośliwym mógłbym napisać, że trzeba było go dokonać przy urnie na ostatnich wyborach parlamentarnych. Wiesz, czasem mając wybór można źle wybrać, więc się dziś nie dziwcie drogie Panie, sytuacji w kraju i pomysłom nie których polityków – to też był Wasz wybór 😉

      2. Ej, Dag czy ja dobrze rozumiem? Gdybyś zaszła w ciążę, a jej nie chcesz, bo nie chcesz więcej dzieci, usunęłabyś ją? Z tego powodu, że jej nie chcesz, bo nie dajesz rady, bo jesteś zmęczona itp.? Jest to chyba lekkomyślna deklaracja. Jak łatwo wpaść w pułapkę myślenia o swojej wolności z pychą, że moje życie jest najważniejsze. Nigdy nie było takiej wolności, która dotyczyłaby wszystkich. Wolność ma granice. Granice drugiego człowieka. I te granice dotyczą nie tylko dziecka w brzuszku mamy, ale również nauczyciela, który się nam nie podoba, współpasażera w pociągu, który chrapie, sąsiada, który w nocy hałasuje itp. Wolność nie oznacza, żeby zlikwidować wszystkich, którzy nam nie pasują, bo my wyobrażamy sobie życie inaczej. I naprawdę nie sztuką jest likwidować wszystko, co jest nie po naszej myśli. A cierpienia i tak się nie zlikwiduje, bo jest częścią życia. I nawet jak myślimy, że nasze wybory są jedyne słuszne i życie będzie sielankowe, to niestety trudne chwile też będą.
        Walka o prawo wyboru…. hmmm no nie wiem, czy jakikolwiek człowiek ma prawo zabić kogokolwiek. W Oświęcimiu też niektórzy rościli sobie „prawo wyboru”…
        Mój wpis nie jest ocenianiem Twojego podejścia. Mam inne doświadczenia życiowe i stąd ten wpis. Służy on jedynie dyskusji i jest tematem do przemyśleń. Pozostaję z całą sympatią do Ciebie i Twojej rozkosznej Gromadki, oraz do bloga.

        1. Nie wiem co bym zrobiła, ale chciałabym mieć wybór. Zabić można też siebie decydując się na coś, co nie mieści się w naszej głowie jako jakakolwiek opcja.

  3. Po pierwsze szacunek że podjęłaś się tak kontrowersyjnego tematu. Osobiście uważam że nie powinno być zgody na aborcję jako środek antykoncepcyjny. Jednak jestem za prawem wyboru – nie wiem (i mam nadzieje że się nigdy nie dowiem) co bym sama zrobiła w opisanych sytuacjach ale na pewno bym chciała mieć jakikolwiek wybór. Nikt nigdy nie zmuszał i nie zmusza kobiet do aborcji – to jest jedna z opcji w skrajnych sytuacjach.

  4. Po pierwsze, nie ma co siać paniki. Projektem nie zajmuje się póki co sejm, tylko Internet. Po drugie, nie mieszajmy projektu z (nad)interpretacjami, nikt nie każe umierać za życie dziecka. Po trzecie, Twoje spojrzenie jest bardzo emocjonalne, za to mało empatyczne. Pokaż ten wpis rodzicom, którzy walczyli lub walczą o życie swoich niepełnosprawnych dzieci. Powiedz im, że ta walka jest nic niewarta. Spójrz w oczy osobom, które mimo cierpienia odnalazły w życiu sens. To nie szmaty, nawet jeśli nikt ich nie kocha. I przede wszystkim:Twoja macica to Twoja sprawa, ale istota która ewentualnie by ją zasiedliła, to osobne życie, które wymaga ochrony. Ale co do tego nie zgodzisz się, bo to sprawa światopoglądu a ten widać mamy zgoła inny.
    Z dziennikarskiego punktu widzenia, zastosowałaś w kilku miejscach manipulację, by argumenty wydawały się logiczne. Choćby tu, gdzie mieszasz aborcję i eutanazję z prawami osób homoseksualnych-to różne rzeczy, uznanie praw osób nieheteroseksualnych nie musi oznaczać zgody na aborcję.
    Nie odniosę się do wszystkiego, bo byłoby przydługo.Może kiedyś napiszę u siebie, choć jeszcze walczę ze sobą by odpuścić.
    Nie zgodzimy się, ale przecież nie o to chodzi. Pozdrawiam

    1. Ten wpis, jak i cały blog to moja opinia, subiektywna, mało empatyczna, emocjonalna. Tak! Znam kilka osób cierpiących, znam kobietę, której w sądzie wyparła się matka, znam rodziców dzieci ciężko niepełnosprawnych. Spojrzenie tych osób dalekie jest od definicji szczęścia. Życie w moim łonie powstaje jednak ze mnie, to nie jakiś alien, który nie ma ze mną nic wspólnego i to ja przez 9 miesięcy mam za niego odpowiadać. Aborcja, eutanazja i prawa osób homoseksualnych mają dla mnie to samo podłoże – prawo do życia zgodnie z własnymi poglądami, zgodnie z własnym wyborem. I o tym był post. A zdanie możemy mieć inne i to jest całe piękno wyborów właśnie.

    2. Zauważyłam, że większość komentatorów nawet nie zna treści projektu i komentuje raczej to, co przeczytała w wyborczej, o zgrozo.

        1. A czytałaś projekt? Bo twierdzenie, że ktoś będzie zabijał ciężarne matki z powodu ciąży pozamacicznej jest tak słabe na wielu poziomach, że nawet nie chce mi się wdawać w dyskusję. Za to doskonale pamiętam, jak po Czarnobylu masa kobiet zabijała całkiem zdrowe dzieci tylko ze zwykłego strachu, że mogą się urodzić upośledzone. Głupota wybiera głupio, na tym polega problem wolnego wyboru niestety.

          1. Lavinka,gdzie ja tak napisałam?Zabijanie kobiet z ciąża pozamaciczną to nie ja wymyśliłam i nie zakłada tego projekt, który czytałam.

          2. A możesz przytoczyć, gdzie w tym paragrafie jest napisane, że ciąża pozamaciczna będzie trzymana aż do zgonu matki? Moim zdaniem to nadinterpretacja. Po prostu będą czekać, aż uszkodzony płód sam obumrze w przypadku ciąży zwykłej. I tak w większości przypadków się to robi i wywołuje się poród martwego dziecka. Co sądzisz o tym, co jest napisane pod tym linkiem? http://gosc.pl/doc/3070122.Odklamac-projekt-ustawy-antyaborcyjnej

          3. No myślę,że nie będzie tak trzymana.To nadinterpretacja.Szczerze,nie bardzo rozumiem naszą dyskusję.Mam wrażenie,że udowadniamy sobie to samo.Artykuł z „Gościa” brzmi sensownie,choć musiałabym jeszcze sprawdzić, ale to już w poniedziałek,w niedzielę robię detox od sieci?

          4. Rób, rób, bo od tej nawalanki w mediach trwającej od wyborów można oszaleć. Ja już się chyba uodporniłam, od wielu lat po prostu zajadam precelki i czekam, aż to wszystko pierdolnie. „Obyś żył w ciekawych czasach” – tak to chyba szło. 😉 (przy czym muszę dodać, że oczywiście jestem przeciwna zaostrzeniu tej ustawy, ale też nie jestem za aborcją na życzenie – odpowiada mi obecny kompromis).

          5. W poście i w komentarzach nie ma mowy o ciąży pozamacicznej. Proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka. Ja czytałam projekt.

  5. Wzięłaś trudny temat na bloga 🙂 Dzisiaj mam wrażenie, że dyskusja o aborcji to kwestia stricte polityczna. Temat zastępczy, użyty jako przynęta, która ma odciągnąć społeczeństwo od problemów bieżących np: sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Rządzący są mistrzami marketingu politycznego i wiedzą doskonale, które sznurki pociągnąć, aby wywołać zamierzony efekt, czy nawet histerię. Zwróć uwagę, że projekt został przygotowany przez „grupę obywateli”, a nie polityków. Politycy rządzący skrzętnie go omijają, bo bezpośrednio nie są w niego zaangażowani. Nawet para prezydencka celowo nie zabiera głosu w tej sprawie.

    Aborcja przypomina mi wojnę. Zwolennicy jednego i drugiego zapominają o efekcie „collateral damage”, W imię tzw: „większego dobra” gotowi są zaakceptować straty w ludności cywilnej. Niestety akceptacja to jedno, a brak przygotowania na jego efekty to drugie. Tak jak już wspomniałaś, nasze państwo nie jest gotowe, ani nie ma środków, by zająć się rodzicami, a zwłaszcza matką po urodzeniu nieuleczalnie chorego dziecka, albo dziecka pochodzącego z gwałtu. Dzisiaj olbrzymim problemem jest urealnienie zasiłku pielęgnacyjnego dla rodziców opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi, a mówimy tutaj o jedynie o milionach złotych. Systemowa opieka zdrowotna, czy psychologiczna kosztowałaby już miliardy 🙁

          1. To jest projekt obywatelski autorstwa fundacji Pro – Prawo do Życia i bodaj jeszcze jednej organizacji. Nie wiem czy nawet zaczęli zbierać podpisy pod nim, ale to akurat nie stanowi dla nich najmniejszego problemu. Sejm zajmie się tym najwcześniej za kilka miesięcy.

          2. Strach i trochę histeryczna reakcja na ten temat wynika z tego że obecna władza już się popisała zadziwiającą szybkością działania połączoną z nie braniem pod uwagę innego zdania.

          3. Podpisów mają 600 tysięcy, to już nie pierwsza taka akcja, kilka lat temu zrobiono podobną za rządów PO. To, że akurat u władzy jest PIS jest o tyle przerażające, że może przejść w głosowaniu. Co gorsza poglądy prezydenta w tej kwestii są znane. Sam PIS nie jest głupi, by taką ustawę wrzucić do sejmu.

          4. Oni regularnie składają ten projekt. Ostatnio to miało miejsce w zeszłym roku.

          1. Mało tego. Wszyscy prorokują, że projekt „utknie”, że będzie w nieskończoność odwlekany. A mnie się wydaje, że PiS lubuje się w takich akcjach spektakularnie dyskusyjnych, dzielących społeczeństwo, zasługujących na litość narodów. Możliwe więc, że jeśli już trafi do sejmu, zostanie przegłosowany jednej nocy, wbrew logice, a referendum pewnie zablokują. No ale zobaczymy. Na razie nie ma się co zbytnio ekscytować, choć bać się już można.

          2. No,właśnie nie.Jest dokładnie jak napisała MishKa,ale obrywa się już (awansem) PiSowi,a co tam. To są właśnie media.

  6. A gdy jutro Twoje dziecko spadnie ze schodów i skręci kark czy potknie się i uderzy głową, czy potrąci je samochód i będzie niepełnosprawne, a przez pierwsze lata będziesz musiała z nim spędzać cały czas w szpitalu, to oddasz je? Usuniesz ze swojego życia, ponieważ kto się zajmie Twoją dwójką zdrowych dzieci? Przecież to dziecko, dlaczego ma wprowadzać chaos w Twoje życie i dlaczego ma być ważniejsze od Waszej zdrowej 4? Nie musisz zachodzić ponownie w ciążę by Twoje życie się skomplikowało.
    Temat ważny jednak argumentacja chyba ma pobudzić tylko dyskusję.

      1. Izabela. Twoje własne słowa:

        „Z dziennikarskiego punktu widzenia, zastosowałaś w kilku miejscach
        manipulację, by argumenty wydawały się logiczne. Choćby tu, gdzie
        mieszasz aborcję i eutanazję z prawami osób homoseksualnych-to różne
        rzeczy, uznanie praw osób nieheteroseksualnych nie musi oznaczać zgody
        na aborcję.”
        Zależy jakie mieszanie prawda? Jak się odpowiednio miesza to wtedy można klaskać.

        1. U @nakolkach.com widzę dobrą analogię-jedno i drugie to usunięcie kłopotliwego dziecka. Każdy może klaskać kiedy chce.

          1. Super. A ja dostrzegam dobrą analogię w tym co napisała Dagmara.

            Co do usuwania kłopotliwego dziecka. Jest jednak różnica między zagrożoną ciążą a wypadkiem lub chorobą która może się zdarzyć w każdym wieku. To nie jest dla mnie to samo. I wiesz co? Dla naszych władz też nie jest to samo. Bo np.: program 500+ nie startuje po okazaniu dwóch pasków na teście ciążowym.
            Jeśli jutro moje dziecko spadnie ze schodów i zostanie kaleką to się go nie pozbędę. Nie usunę ze swego życia. Ale jaka by była moja i zony decyzja gdyby zagrożone by było także jej życie przy zagrożonej ciąży? Wolę nie stawać przed takim wyborem. Ale wolałbym żeby żona miała wybór.

            I okropne jest to że ktoś chce mi nakazać bycie bohaterem w takiej sytuacji. W krańcowym przypadku moja żona zostałaby heroiczną bohaterką umierającą na porodówce a ja dzielnym ojcem samotnie wychowującym dziecko. Oh, jakie to wzniosłe. Szczegół że pod przymusem.

          2. Umieranie dla idei NIGDY, nawet na wojnie, nie było szczytne. Jeśli już idziemy w drastyczne porównania. Krzysztof – ten post był dla ludzi o szerokich horyzontach, nie dla fanatyków. Dlatego nawet tego nie komentuję. Porównania tego co by było gdyby są dla mnie absurdalne. Po to się idzie na badania w ciąży, po to się każdemu życzy „aby było zdrowe”. Rak to też dar od Boga, więc go nie leczmy, bo cierpienie jest wzniosłe.

          3. Gratuluję Dagmaro, że Twoje horyzonty są tak szerokie. Ten projekt jest beznadziejny i kobieta powinna mieć prawo do decydowania o sobie i swoim życiu. Co do ofiarności i bohaterstwa do tej pory nie było zabronione usuwanie ciąży, gdy istniało zagrożenie życia. Tylko dlaczego nadal się rodziły chore dzieci? Hmm może, że lekarze popełniali błędy? A no tak ale też są badania, szkoda, że osoba która ma być kompetentna zawodzi i przez całą ciąże jest wszystko ok. Szkoda, że gdy dziecko się urodzi lekarz przypadkowo uderza główką o stół, wybija bark itp. A może gdy w końcu się opamiętali i wykryli chorobę było już za późno na aborcję? Twoja argumentacja krytykuje sens rodzenia się chorych dzieci. Może masz rację, jaki jest sens cierpienia? Jednak się rodzą, bo opieka zdrowotna jest do bani i nie pozwala na szybką reakcję, a przecież tydzień przed porodem nie usuniesz dziecka. No chyba, że się mylę..

  7. Dorzucę swoje pięć groszy do tematu adopcji dzieci pochodzących z gwałtu, bo akurat ten aspekt porusza mnie najbardziej. Kwestia aborcji to bardzo delikatna materia i grząski grunt. Ale jeśli czytam, że zgwałcone dziewczynki lub dorosłe kobiety przez 9 miesięcy mają nosić w sobie przypomnienie tego, co się stało, to wszystko się we mnie gotuje. Tak, jako osoba niepłodna, nie mogąca mieć biologicznych dzieci, z pewnością pokochałabym dziecko z taką historią oddane do adopcji, jeśli z takim dzieckiem połączyłby mnie los (oraz moja decyzja, bo tutaj też MAM WYBÓR). Ale przenigdy nie przyszłoby mi do głowy mówić zgwałconej kobiecie, że urodzenie dziecka jest najlepszym rozwiązaniem, bo wiesz, ja je pokocham i wychowam… Co za bzdura! Musiałabym chyba nie mieć w sobie za grosz empatii.
    Kobieta powinna mieć wybór przynajmniej tam, gdzie w grę wchodzi zdrowie fizyczne i psychiczne oraz życie jej i dziecka. Koniec i kropka, tu nie ma nad czym się zastanawiać. A my starajmy sie wychować nasze dzieci tak, aby nie traktowały aborcji jak antykoncepcji, aby MYŚLAŁY i CZUŁY, bo mam wrażenie, że niektórym rządzącym akurat tych zdolności brak.
    (Miałam się nie wypowiadać już w tym temacie, ale we mnie też coś pęka, kiedy słucham tego, co się dzieje w naszym kraju. Amen.)

    1. Tylko co winne jest to dziecko że jego mama została zgwałcona? Ma zapłacić za to życiem? To nie ono jest winne..

      1. A czy winna jest kobieta? Nie. Przy całej traumie jaką jest gwałt, nie powinna być zmuszana do rodzenia dziecka gwałciciela. Naprawdę tego nie czujesz? Nie potrafisz sobie wyobrazić, jak bardzo rzutuje to na CAŁE jej życie?

  8. Po pierwsze: „Zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci pochodzących z gwałtu to zwyczajne torturowanie.” Zgadzam się z tym całkowicie.

    Po drugie: Akapit „Adopcja” O to to to. Wspaniale napisane! Ciekaw jestem, po prostu ciekaw, czy każdy zwolennik całkowitego zakazu aborcji podniósłby rękę za projektem który przywidywałby jednocześnie np. wzrost podatków tłumaczony jako rzeczywiste zorganizowanie systemu pomocy dla nieletnich, zgwałconych matek i chorych dzieci. Łatwo jest liczyć cudze pieniądze. Tak samo łatwo jest zarządzać czyimś bohaterstwem, heroizmem, odwagą, siłą, wytrzymałością. Wszystko jest łatwo póki konsekwencje nie dotykają mnie osobiście.

    Po trzecie: „Czy my się nie liczymy, a jakość naszego życia jest dla Państwa drugorzędną kwestią?”
    Trochę się nie liczycie. Wy kobiety. Dla Państwa, dla społeczeństwa macie przypisaną rolę męczennicy, tej która MUSI znieść absolutnie wszystko. Mąż, facet, ojciec dziecka odszedł i płaci w ramach alimentów 20 zł miesięcznie po to żeby coś wpływało i że niby płaci? Oh jak mi przykro. On znajdzie sobie nową rodzinę. Właściwie nie ma dla niego ograniczeń. Może w tym kraju nawet robić karierę jaką chce, nawet polityczną. Ty mamusiu masz zamienić się w robota do opieki. Taka Twoja rola. Ale niepełnosprawne dzieci też się nie liczą. Pomoc Państwa jest śmieszna, iluzoryczna. Tylko od zasobów jakie posiadają rodzice i ich determinacji zależy jak takie jednostki będą żyły, funkcjonowały. Pomagają organizacje pozarządowe, stowarzyszenia, fundacje założone często przez tych właśnie rodziców, zatroskanych o przyszłość swoich dzieci. Zwłaszcza że im człowiek starszy tym bardziej znika z obszaru zainteresowań kogokolwiek.

    Po czwarte: „Nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób. Amen.”
    Amen

    1. Dziękuję Ci za ten piękny komentarz, podwójnie ważny głos, bo męski. Niepełnosprawni są usuwani na margines, na którym już rzadko kto interesuje się ich losem. Ciekawe, że w Państwach rozwiniętych nie widać błagalnych próśb rodziców – na operację, na wózek, na skrawek normalnego życia. Dostaję dziennie takie dramatyczne błagania. U nas to rodzice sami sobie muszą poradzić.

  9. Ten projekt to policzek dla każdej kobiety – naprawdę nie rozumiem, czym kierują się te, które go popierają. Chciałoby się powiedzieć „do czasu” – aż ten dylemat spotka, jeśli nie je same, to ich córki, przyjaciółki, wnuczki. Dylemat i tragedia – bo przecież chyba żadna z nas nie chciałaby takich decyzji podejmować. Dlatego nie tylko sam projekt mnie dotyka, ale i argumentacja strony przeciwnej – nie, nie jestem żadną „zwolenniczką aborcji”, jestem zwolenniczką tego, żeby ludzie w skrajnych, najtrudniejszych momentach życiowych otrzymali pomoc i wsparcie, niezależnie od podjętej decyzji. I mieli wybór – bo to jest słowo klucz.

  10. Bardzo krzywdzące jest, ze najgłośniej o kwestii aborcji wypowiadają sie mężczyźni, którzy nie maja pojecia jak to jest być w ciąży, nawet tylko potencjalnie i hipotetycznie. To tak wyjątkowy stan, ze nawet dla kobiety, dla której jest to z definicji stan „naturalny”, jest pelne skrajnych emocji. Z calym szacunkiem dla równości plci uwazam, ze mężczyźni powinni być jednak z takiej dyskusji wyłączeni – mowie choćby o podpisach pod projektem obywatelskim. I jak najbardziej zgadzam sie z całym wpisem. Jak można mówić o propagowaniu zachęcania rodzin do posiadania dzieci, gdy robi sie z tego przymus? Co z chorymi dziecmi – skoro państwo nakazuje urodzic to czy obiecuje tez dolozyc wszelkich sil i materialnych środków by pozniej zapewnić opiekę dla calej rodziny? Osoby które pod tym projektem sie podpisują powinny pozniej sie do tego dokladac z własnych kieszeni, a zacząć od spotkania z rodzicami nieuleczalnie chorych i cierpiących dzieci, których uczucie bezsilności dopada każdego dnia… Ale jak zawsze, najpierw projekt ustawy, a potem burza, bo znów zapomniano o dialogu zanim 'mleko sie rozleje’

    1. Moja ciąża nie była stanem naturalnym i wydaje mi się, że wiele kobiet ma podobne odczucia. Niestety też uważam, że wypowiadać się mogą tylko kobiety i to w wieku rozrodczym, których projekt bezpośrednio dotyczy.

  11. Zgadzam się z Tobą, że kwestią zasadniczą jest to, by posiadać wybór. Od tego mamy wolną wolę i sumienie, by z nich korzystać i rozstrzygać w ich ramach wszystkie wewnętrzne dylematy – i na pewno nie powinien robić tego za nas ani żaden polityk, ani członek żadnego ruchu, ani ksiądz. Akapit na temat adopcji szczególnie mnie i mojej rodziny dotyczy i powiem tak – na ten moment nadal stosunkowo niewielu jest ludzi, którzy zdecydowaliby się na adopcję nawet zupełnie zdrowego, pozbawionego jakichkolwiek obciążeń dziecka, więc tym bardziej nie wydaje mi się, by wszyscy nagle przypuścili tłumnie szturm na placówki opiekuńczo-wychowawcze, by nieść pomoc i ofiarować swoją miłość i otworzyć własny dom dla dzieci poważnie chorych, upośledzonych i dotkniętych nieodwracalnym kalectwem. Już teraz takie dzieci z reguły spędzają w ośrodkach całe swoje życie, zdane na łaskę i niełaskę opiekującego się nimi personelu – a jeśli ten projekt przejdzie, to sytuacja ta tylko ulegnie pogorszeniu i eskalacji.

  12. A mnie boli jedna rzecz! Bóg dał nam WOLNOŚĆ WYBORU! Dlaczego ktoś inny nam ją obiera w imię „naszego dobra”? Skoro mam wolny wybór, to go powinnam mieć, a nie mieć go ograniczonym. Wspaniale Pani to wszystko napisała! Ja np. mam wadę serca. Skoliozę. Astmę. Żaden lekarz w tym kraju nie jest w stanie mnie zapewnić, że poród przeżyję! Ba, poród. Że donoszę ciążę! A ktoś już zadecydował za mnie, że mam umrzeć, bo nikomu w tym kraju nie będzie się chciało mnie uratować, w razie najgorszej ewentualności. To mnie przeraża.

    1. Dziękuję! To jest przerażające. A przecież zajść w ciąże możesz w każdym momencie, nawet stosując środki antykoncepcyjne (o ile w naszym chorym kraju i one nie zostaną uznane za świadome grożenie życiu nienarodzonemu). Może powinnaś pokusić się na wstrzemięźliwość, tylko w imię czego, skoro nawet ci bliscy Bogu nie potrafią jej przestrzegać.

  13. Jeśli państwo chce zaostrzyć jakiś przepis, to z drugiej strony musi zagwarantować jakieś rozwiązanie alternatywne. Ale jakie inne rozwiązanie widzi dla niechcianych ciąż? Adopcja? Fajnie, tylko, że trzeba by było zliberalizować przepisy równie mocno, jak zaostrza się je przy aborcji.
    Skoro więc aborcja ma wyglądać tak:
    – Dzień dobry, chciałam usunąć ciążę.
    – Niestety proszę pani, w świetle prawa jest to zabronione.
    to adopcja powinna wyglądać mniej więcej tak:
    – Dzień dobry, chcę adoptować dziecko.
    – Dobrze, proszę podpisać tutaj, a ja już przynoszę dziecko.
    Ekstra, prawda? 😀

    A już zupełnie inna para kaloszy jest taka, że sama ciąża i poród mogą w znaczący sposób wpłynąć na zdrowie i życie (karierę zawodową, życie towarzyskie, społeczne, edukację, itp) kobiety. I nie raz jest to nie do przewidzenia, co się będzie działo. Młode i zdrowe dziewczyny, u których cała ciąża przebiegała książkowo, czasem przez kilka lat zmagają się z poważnymi problemami i marzą o tym, żeby jedyną pamiątką były tylko rozstępy i dodatkowe kilogramy. A co jeśli z góry wiadomo, że ciąża albo poród pociągną za sobą poważne konsekwencje? W jaki sposób państwo chce takim kobietom zagwarantować, że ich komfort życia wróci do stanu sprzed ciąży? No tutaj to już nawet moja kreatywność, pomysłowość i fantazja nie wystarcza…

  14. Jeżeli jesteś przeciwna aborcji – nikogo nie abortuj!
    Jeżeli jesteś przeciwna morderstwom – nikogo nie morduj!
    Jeżeli jesteś przeciwna gwałtom – nikogo nie gwałć!
    Jeżeli jesteś przeciwna szerzącemu się złodziejstwu/ korupcji/ oszustwu – nie rób tego!
    Jeżeli jesteś przeciwna jeździe po pijanemu – nie siadaj za kółkiem po alkoholu!

    Ale miej wybór! W każdej z powyższych kwestii, i wielu innych.

    „Wybór – słowo klucz”

    Jakie to proste. Czy nie aż za bardzo?
    Innych argumentów nie będę nawet komentować – tak skrajne skrajności przedstawiłaś.

  15. Zgadzam się z Panią w 100% i dziekuje że napisała Pani ten tekst… waśnie to wszystko próbuje wytułmaczyć mojej znajomej która ma idealne życie może bez luksusów ale zaszła w ciąże kiedy chciala i urodziła zdrowe dzieci i ma dobrego męża.. ja też mam dobrze bo w końcu doczekałam się mojej gwiazdeczki i mam dobrego meża ale mimo że czekałam wiele lat nie wiem co bym zrobiła zachodzac w ciąże w wyniku gwałtu, czy wiedząc że urodze skazane na wegetację dziecko… nawet jesli moje sumienie czy cokolwiek innego mówi mi teraz że urodzila bym to dziecko, to nie wiem czy tak by bylo…. bo tak naprawde jak to jest… dowiadujemy się dopiero gdy coś się wydarzy….. i „nigdy nie mów nigdy” powiedziala bym jedynie do tych co sie zapieraja nogami i rekami… Judasz też sie zapierał a wydał Jezusa

    1. Dokładnie. Wydawać nam się może, że byłoby tak albo tak, a życie przynosi jeszcze inne rozwiązanie. Nie ma co prorokować i decydować za kogoś siedząc w swoim pięknym, komfortowym życiu. Dziękuję.

  16. niedawno urodziłam moje pierwsze dziecko i jak patrzę na tą bezbronną kruszynkę, nie mogę pojąć jak można dokonać aborcji z jakichkolwiek powodów

  17. nie wiem, co napisać- poza tym, że czuję smutek, bo jestem kobietą, matką, bo taka rzeczywistość przytłacza. czuje też złość, bo zbyt wiele ludzi nie jest w stanie zrozumieć prostoty i prawdziwości słów z artykułu

  18. Twój tekst powinien być być napisany złotymi zgłoskami i przyklejony wszędzie!!!!! Genialny!!! Idealnie oddający sedno całej sprawy!!!
    Pozdrawiam gorąco 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *