Moja córka będzie fryzjerką.

Moja córka będzie fryzjerką. No i co? Nic, niech będzie. Moja fryzjerka ma kolejkę zajętą na najbliższe dwa miesiące. W jej salonie w każdym kąciku są nagrody i medale z całego świata, a ona sama z jednego zrobiła sobie popielniczkę. „W końcu niech się do czegoś przydadzą” mówi ze śmiechem.

Nawet, gdyby nie była popularna i obsypana nagrodami, zazdroszczę jej. Często ją obserwuję. Do każdego podchodzi indywidualnie, cieszy ją to, co robi, wykonuje swoją pracę z prawdziwą pasją. Może dlatego nie męczy ją „robienie przy włosach” od rana do nocy? Kiedyś mi powiedziała, że najbardziej wkurzają ją paniusie, które siadają na fotelu i przedstawiają się słowami „Pracuję dla rządu, jestem profesorem zwyczajnym, mam osiem tytułów i jestem bardzo ważna”. Wtedy moja fryzjerka, znana z ciętego języka, mówi „A ja jestem Gośka, skończyłam zawodówkę, w czym mogę Pani pomóc”.

Żadna praca nie hańbi, to pewne. Ale nie tylko o to mi dzisiaj chodzi. Według mnie lepiej być zmotywowanym, pełnym pasji fryzjerem, niż naburmuszoną, wywyższającą się Panią profesor. Każdy zawód niesie ze sobą trudności. Nic nikomu w życiu nie przychodzi łatwo. Nasi rodzice wbijali nam do głowy, że praca fizyczna jest gorsza od tej za biurkiem i jeśli „Nie będzie się chciało nosić teczki, trzeba będzie nosić woreczki”. Czy to prawda w dzisiejszych czasach?

Jak każdy rodzic, chcę dla moich dzieci jak najlepiej. Od najmłodszych więc lat będę je obserwować. Już teraz widzę, że syn ma zdolności manualne, uwielbia majsterkować, interesują go małe części i dłubanie. Nina lubi udawać Panią nauczycielkę i kocha tańczyć. Rzeczywiście ma rytm (pewnie jako matka i tak uważałabym, że ma, jednak mając porównanie widzę, że obiektywnie najbardziej „czuje” muzykę). Emma jest urodzonym negocjatorem i aktorką. Nie ma tremy, jest otwarta i ma największe zdolności do konfabulacji (może będzie politykiem).

Chcę dla moich dzieci jak najlepiej, dlatego już dziś chcę się pozbyć mojej chorej ambicji. Moje dzieci nie będą realizowały moich niespełnionych marzeń. Ja nie będę wybierać za nich tego, co będą kiedyś robić (podobnie jak nie będę chciała wpływać na ich wybory miłosne i inne). Będą same mogły wybrać, czy będą pracowały na kasie w Biedronce, czy będą premierem. Jak tylko będzie odpowiedni do tego czas, zabiorę je w wiele miejsc, w których ludzie w pocie czoła wykonują różne zawody i opowiem im o plusach i minusach, które każda praca za sobą niesie. Już teraz to robię, wykorzystując kolejkę w supermarkecie, czy poczekalnię u lekarza.

Chcę, aby moje dzieci widziały nie tylko wierzchołek góry lodowej, o Pani fryzjerka cały dzień bawi się włosami (takie jest dzisiaj wyobrażenie mojego dziecka), ale też musi je myć, ścinać, ratować, mozolnie układać, farbować, stać na nogach cały dzień, itp. Jako społeczeństwo nie potrzebujemy tylko kierowników. Potrzebujemy też pielęgniarek, sprzedawczyń, listonosza. Oczywiście w naszym kraju ciężko jest żyć zarabiając najniższą krajową, stąd ludzie pchają swoje dzieci na studia. Niestety, często tylko po to, aby zasilili potem rzesze bezrobotnych. Niektóre zawody, choć fizycznie wymagające, dają często komfort psychiczny. Będąc dobrym stolarzem, możesz od początku pracować na swój rachunek, a nie znosić korporacyjne humory.

Z każdym rokiem życia coraz bardziej przekonuję się, że najważniejsze w życiu jest poczucie spełnienia i pasji. Poczucie spełnienia może dać praca, którą wykonujesz najlepiej jak umiesz. Nawet wtedy, kiedy sprzedajesz na targu zieleninę. Możesz robić to tak, że poprawiasz komuś humor. Znam taką panią, od której zawsze kupuję warzywa. Ona po prostu lubi to, co robi i to jest zaraźliwe, ja się cieszę na spotkanie z nią.

Do wszystkiego w życiu trzeba mieć zacięcie. W innym przypadku nawet jeśli będziemy się dziesięć lat uczyć, aby zostać architektem, będziemy tylko szkicownikiem z tytułem, jeśli tej pasji braknie. Pozwolę moim dzieciom zostać kim chcą, nie pozwolę im jednak na lenistwo. Możliwe, że nie będą miały predyspozycji do nauki, wcale nie uważam, że studia są dziś koniecznością. Moje dzieciaki nie będą musiały podlegać modzie robienia tego, co wszyscy. Stawiam na bycie sobą, bo tylko wtedy mamy szansę na bycie wyjątkowym i niezastąpionym. Muszą jednak dać coś z siebie. I tutaj widzę swoją rolę. Niech będą listonoszem, czy fryzjerką, ale dobrym w swoim fachu, który został wybrany z powodu zainteresowań, powołania i umiejętności, a nie lenistwa i braku pomysłu na siebie.

Bardzo żałuję, że nigdy nie robiłam testów dopasowania zawodowego i nie wiedziałam do końca co na przykład robi się w biurze. Poległam jako ofiara późnych lat 90-tych, kiedy to wszyscy chcieli rządzić. Studia były nudne, a potem czekała mnie jeszcze bardziej nużąca praca. Korporacja, mimo fascynującego początku, okazała się dla mnie jak flaki z olejem. A przecież robiłam dokładnie to, o czym kiedyś wydawało mi się, że marzyłam! Zarządzałam w wielkiej amerykańskiej korporacji, a w środku czułam rozpacz. W końcu zawsze dochodziło do momentu, w którym nie potrafiłam dłużej udawać, a jak sama nie potrafiłam, to jak mogłabym zagrzać do tego podległy mi zespół?

Mówi się, że mamy nikły wpływ na to, kim będą nasze dzieci. Jasne, większość rodziców na poziomie końca szkoły średniej, kiedy nasze dzieci są pełnoletnie, zdaje sobie sprawę z tego, że to dziecko, wtedy już dorosły człowiek, decyduje. Ale my możemy pomóc, od najmłodszych lat. Do napisania tego tekstu zainspirował mnie fragment filmu „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Bohater, który właśnie wyleciał z roboty, dorabia jako rycerz na ulicy reklamujący pobliską restaurację. Podchodzi do niego chłopczyk i do swojej mamy mówi „Ja też będę rycerzem”. A matka na to „Ja Ci dam! Jakim rycerzem? Ty będziesz prawnikiem, jak tatuś”!

W wychowaniu dzieci ważny jest dystans. Do siebie i do dzieci, może nawet bardziej niż do siebie. My dzieci nie wychowujemy dla siebie i na swoje podobieństwo. My już mogliśmy wybrać – szkołę, partnera, wygląd naszego domu. Pozwólmy naszym dzieciom decydować i popełniać przy tym błędy! Możliwe, że sami kiedyś nie posłuchaliśmy rodziców, którzy teraz, widząc nasze zmagania, mówią „a nie mówiłam”! Z perspektywy czasu wiem, że i tak bym nie posłuchała, kiedyś, jak i teraz. Bo te błędy to była ważna lekcja, moja droga, część mojego życia i procesu stawania się kimś, kim jestem dzisiaj. Przez to, że rodzice pozwalali mi wybierać (pozwolili mi na przykład na samotny wyjazd do Nowego Jorku w wieku 22 lat, który zmienił moje życie o 180 stopni i był najlepszą lekcją, wartą więcej niż wszystkie dyplomy), to JA popełniłam te błędy, to JA wybrałam i to JA teraz czuję konsekwencje swoich czynów, za które od początku JA czułam się odpowiedzialna.

Mam wrażenie, że w procesie wychowania dzieci rodzice mają często błędne przesłanki. Chcą, aby dzieci były głównie grzeczne i nie sprawiały kłopotów. Za to potem mają być zwycięzcami. Chcą, aby dzieci za bardzo się nie wybijały, bo to tylko kłopoty. Zazdroszczą jednak, jeśli dzieci znajomych staną się sławne. Chcą aby były szczęśliwe, ale teraz mają robić to, czego chcą od nich inni. Nie chciałabym nigdy od swojego dziecka usłyszeć „to przez Ciebie mam beznadziejne życie i nie robię tego, co chcę”. A to się może zdarzyć, jeśli na siłę, po trupach, będziemy dzieci zmuszać do czegoś, co w naszych wyobrażeniach dałoby nam szczęście, a czego nie udało nam się osiągnąć. Prawdziwe jest powiedzenie, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Możliwe, że ten wymarzony zawód, mężczyzna, dom, wcale nie dałby nam szczęścia.

Pokazujmy dzieciom opcje, inne zawody, nie tylko te, które są w rodzinie, czy te, które były naszym marzeniem. I przede wszystkim – uczmy dzieci szacunku, bo każda praca jest na swój sposób ważna i potrzebna. Wpajajmy dzieciom, aby wybrały nie tylko tytuł. Pokazujmy, że ważne jest poczucie wykonywania czegoś z przyjemnością, robienie czegoś, co lubimy. A przede wszystkim umiejętność robienia tego dobrze. Tylko wtedy możemy odnieść prawdziwy sukces.

Dla mnie najważniejsze jest nie to, kim będą moje dzieci. Interesuje mnie najbardziej to, żeby były szczęśliwe i aby były na tyle asertywne, żeby mogły robić to, co da im to szczęście, nawet wtedy, kiedy cały świat będzie uważał inaczej. Chcę je nauczyć wiary w siebie, w marzenia i w ciężką pracę, która pomaga te marzenia spełnić i zawsze gwarantuje sukces, nawet jeśli jest on tylko osobistą satysfakcją. Chcę, aby umiały docierać nie tylko tam, gdzie wszyscy, ale tam, gdzie jest ich miejsce. I aby w tym wszystkim pozostały dobrymi ludźmi, którzy, niezależnie od pozycji, szanują innych, od listonosza do profesora. Jeśli moja córka będzie fryzjerką z różowymi włosami, ale będzie szczęśliwym, spełnionym, dobrym człowiekiem, będę uważała, że wykonałam swoje zadanie i będę z nas obu cholernie dumna.

38 komentarzy

  1. Dla mnie to niezwykle trudna sprawa. Z jednej strony inwestuje w swoje dzieci, poświęcam im czas i pokazuje różne aktywności, by mogły odszukać swoją ulubioną. Z drugiej strony, boję się że wybiorą nisko płatny zawód i przez całe życie będą się borykać z problemami finansowymi.

    1. To jest chyba dylemat każdego rodzica. Nie mielibyśmy go, gdybyśmy mieszkali w „normalnym kraju” w którym hydraulik czy nauczyciel może godnie żyć.

  2. Mam podobne poglądy do twoich, myślę, że jeśli mój syn będzie chciałbyć mechanikiem czy hydraulikiem, będzie czerpał z tego radość i będzie się spełniał w tej pracy, to po co ma robić studia by być kolejnymi administratywistą, prawnikiem, czy ekonomistą. Ja również chcę by mój syn szanował czlowieka każdego zawodu, a nie okazal się wykształconym snobem. Mam rodzinie osobę tego pokroju i bardzo nie lubię, gdy ta osoba ocenia innych przede wszystkim przez pryzmat wyksztalcenia i tego że ktos jest „robolem”, a ona magistrem…

  3. Ja zachęcam Syna do różnych aktywności. Pomagam mu w znalezieniu pasji. Kiedy po jakimś czasie rezygnuje starm sie nie naciskac, aby nie stało sie to przykrym obowiązkiem. Choc ostatnio mam dylemat. Ma bardzo dobry słuch, potrafi czytac nuty. Po pol roku chodzenia na keybord, chce zrezygnowac. Wiem, że zmiana nauczyciela ma wplyw na tą decyzję. bylam u nowej nauczycielki. ma inna technike nauczania. jest zyczliwa i chetnie wspolpracuje. jednak syn się zniechecil i …sciana.
    szkoda mi jego talentu. z drugiej strony placic aby chodzil z frustracja.ja wybiegam w przyszlosc. Ma dopiero 11 lat. a ja juz mysle pod katem przyszlosci. szkoda mi zmarnowac taki talent….
    przyznam ze jak byl mlodszy to bardziej odpuszczalam…teraz jest mi trudniej…

    1. No jasne, szczególnie, że Ty wiesz, że potem w życiu fajnie jest mieć różne umiejętności. A może prywatne lekcje u innego nauczyciela?

  4. Jako dziecko bardzo bardzo chciałam być krawcową. Ale był protest rodziców i skończyłam na filologii polskiej wiedząc, ze bycie nauczycielką to ostatnie, co mnie interesuje…
    Pozwólmy innym być sobą. I dzieciom tez. Przede wszystkim. I wspierajmy. Tylko tyle i aż.
    Pozdrawiam ciepło:)

  5. Janek mówił, że chce być księdzem, architektem, żołnierzem, astronautą, inżynierem. Potem powiedział, że chce być maszynistą. Hela nadal chce być baletniczką lub księżniczką. Jedyne co Im powiedziałam, to żeby byli szczęśliwi cokolwiek będą robili i kimkolwiek będą 😉

  6. Fajnie tak sobie fantazjować jak dzieci są małe-że niech zostaną kim chcą byleby były szczęśliwe ale uwierzcie kobitki że w miarę upływu czasu i dorastania pociech to przestaje być takie proste i oczywiste.żal mi po prostu że moje dziecko w wieku 19 lat zacznie już pracować i tak już do emerytury….Mógłby jeszcze posiedzieć trochę na maminym garnuszku ,pouczyć się może by coś w głowie zostało :).Same dokładnie wiemy że nie ma co się spieszyć do tej dorosłości i samodzielności i JESTEM Z NIEGO BARDZO DUMNA ŻE TAKI DOJRZAŁY to jednak trochę żal…… mój syn w tym roku kończy zawodówkę jako mechanik samochodowy 🙂 nie było to szczytem moich ambicji ale jego TAK.wraca z praktyk umazany smarem ,uśmiechnięty i zadowolony.całymi godzinami przesiaduje w garażu i remontuje swoje wymarzone auto-kupione ”za swoje”życzę mu z całego serca aby przes długie lata ta pasja w nim się nie wypaliła

    1. a może spójrz na to z innej strony – może przez te kilkanaście lat nauki to właśnie SZKOŁA była dla niego nudna, mało interesująca i dzisiaj w końcu, pracując jako mechanik i majsterkując, może robić to, co kocha i na dodatek zarabiać na tym? 🙂 ja uważam, że nasz system szkolnictwa jest nudny jak flaki z olejem, może Twój syn właśnie teraz czuje, że żyje i że nie traci czasu? 🙂 Pozdrawiam serdecznie 😉

    2. Można być najlepszym mechanikiem w mieście i mieć szacunek większy niż niejeden pediatra! Jak jednego takiego znalazłam to już nie chcę innych znać. A tym samym pan jest kulturalny, dowcipny, miło z nim pogadać, ma ogromną wiedzę o autach i ludziach i bardzo go szanuję. Tak o tym myśli i go wspieraj, ja mu bardzo zazdroszczę, bo przez lata chodziłam do nudnej, choć dobrze płatnej pracy.

  7. Jak Twoja praca daje Ci szczęscie i się w niej realizujesz robisz to 200% lepiej od najlepszej osoby w dziale, klasie etc. Ja uwielbiam swoją pracę, znajomi śmieją się że moja praca to moje hobby (mimo że w korporacji, akurat francuskiej). Jak moje dzieci będą chciały być korpo-ludkiem proszę bardzo, jak wolą być Panią nauczycielką będe bardzo szczęsliwa bo nauczycieli z pasją brakuje, lekarzem również dobrze – najważniejsze zeby swoją pracę lubili (najlepiej kochali). Jak piszesz trzeba dać im wybór i kibicować jak już podejmą decyzję

  8. Popieram. I to wcale nie znaczy ze mam ograniczone ambicje. Po prostu sama swoim dzieciom nic narzucac nie bede, bo na mnie w pewnym sensie wymuszono i na nic sie to zdalo. Studia skonczylam teraz dzieci chowam, a potem do zawodu nie wroce

    1. No i dobrze, że w naszych życiach się te dzieci pojawiły, inaczej utknęłybyśmy w nudnej pracy na zawsze. Podobno jak zamykają się drzwi, otwiera się okno…

  9. Również uważam, że zawód fryzjerki, stolarza czy frezera to żadna ujma, a wręcz przeciwnie – w dzisiejszej rzeczywistości posiadanie „fachu w ręku” to skarb. Chciałabym żeby moje dziecko robiło w życiu to co sprawiać mu będzie frajdę, satysfakcję i szczęście – po prostu 😉

  10. Bądź, kim zechcesz, ale bądź w tym najlepszy! Subiektywnie oczywiście – 100%, nigdy nie jest takie samo. Ale to właśnie tacy ludzie, niezależnie od tego, co robią, zapadają w pamięć!
    Przykład z dzisiaj – zamawiam sobie kumpira na wynos, Pani obsługująca jest mistrzynią marketingu – potrafi zagaić, zaraża optymizmem, okazuje zainteresowanie. Made my day! Od razu poprawiła mi humor 🙂

  11. Mój synek najpierw marzył, aby być 'taczkowym’, a od dwóch lat niezmiennie marzy aby zostać 'koparkowym’. Też mu podpowiadamy, jako chcący jak najlepiej rodzice, że może tak architektem, może deweloperem, może właścicielem firmy budowlanej, ale on uparcie i nieugięcie marzy o pracy 'koparkowego’. I w sumie nauczył nas, że najważniejsze to to, czego chce dziecko, a ambicje rodziców nie zawsze muszą iść w parze. Jak będzie tym szczęśliwym, pracowitym i porządnym 'koparkowym’ to przecież tylko będziemy z niego dumni. Ale faktem jest, że plany zawodowe z dzieciństwa jeszcze się kilka razy zmienią, choć u nas synek o tym marzy już połowę swojego życia 🙂

  12. Wiesz co też poszłam na studia bo siostra była, skonczyła itp. i co ? i nic.. studia pomogły mi zrozumiećto jak bardzo nie nadaje się do tego zawodu i jak bardzo kocham robić co innego. Nic więcej, zmarnowany czas i pieniądze. Każdy zawód się ceni a co do fryzjerów do dziwne uważać to jako słąby zawód szczególnie w tych czasach kiedy dzięki fryzjerom modelki, aktorki itp itd wyglądają tak jak wyglądają 🙂

  13. Również uważam, że żadna praca nie hańbi (zwłaszcza w czasach postępującego bezrobocia), niemniej będę pchała moje dziecko do przodu. Moi rodzice tego nie robili, było im wszystko jedno i ta ich obojętność wpłynęła negatywnie na moje zawodowe życie. Dlatego też mam zamiar motywować dzieci do działania, aczkolwiek jaką wybiorą drogę, zadecydują już same.

    1. Tak, dlatego napisałam, że nie pozwolę na lenistwo, bo nie tędy droga. Nie chcę być rodzicem, któremu jest obojętne, zresztą ciężko mi jest to sobie wyobrazić.

  14. Masz rację w 100% Daga. Naszym zadaniem jest pokazywać dzieciom jakie zawody wykonują ludzie i tłumaczyć na czym polega ich praca. Moi synowie chcą być superbohaterami, dlatego teraz rozmawiamy o pracy ratowników, strażaków, policjantów, o ludziach którzy wyjeżdżają na misje itd. Kilkuletnie dzieci doskonale wiedzą co chcą w życiu robić jako dorośli a całe rzesze młodych ludzi po gimnazjum idzie do ogólniaka a potem na studia bo nie bardzo mają pomysł na siebie. Nie zawsze to jest zły wybór ale czasem niestety tak. Żeby dzieci mogły odkryć swoje pasje dobrze jest im w tym pomagać. Także badania predyspozycji zawodowych, o których wspomniałaś mogą młodym ludziom pomóc dokonać wyboru.

    1. Mnie się wydaje, że dzieciom te pomysły zostałyby w głowie i część z nich by realizowali, gdyby nie rodzice, którzy wybili im je z głowy. Możemy inaczej!

  15. Czytam Twoje teksty i nie wiem co powiedzieć. Jestem zachwycona! Uwielbiam to jak i o czym piszesz. Identyfikuję się z wieloma Twoimi stwierdzeniami. Chciałabym aby mój Maluch był samodzielny. I zaczynam już teraz- sam je (nooo stara się :D), podchodzi do zabawki, którą chce. Nie trzymam Go kurczowo za ręce ale mimo wszystko jestem obok. Mam nadzieję, że czuje moją obecność i dodaje Mu ona odwagi. To są narazie małe kroki (chociaż dla Niego są wielkie) ale z czasem przyjdą większe. Chcę aby był świadomy swojej wartości, aby mógł rozwijać swoje pasje i spełniać się w życiu zawodowym i prywatnym. I nie ma dla mnie znaczenia kim będzie z zawodu. Marzę aby był szczęśliwy.

    PS. Czytam kilka blogów, z których „biorę” to co mnie interesuje. Zrobiłam selekcję i przestałam czytać te, które czytałam z przyzwyczajenia. I cieszę się, że mogę powiedzieć, że to co czytam jest wartościowe i wpisuje się w filozofię mojego życia.

    1. Bardzo dziękuję! Ja czytam już teraz niewiele blogów, nie mam po prostu czasu, ale chętnie poznam coś wartościowego, więc poleć jeśli masz ochotę.

      1. Proszę bardzo:
        Generalnie o wszystkim, jest o dziecku, o związku, o kosmetykach, o modzie, o kobiecie: http://www.superstyler.pl/
        O wszystkim, głównie damsko-męskim świecie, teksty czyta się jednym tchem: http://mdcb.pl/
        O dzieciach z bajkowymi zdjęciami, treść przyjemna ale taka też jest potrzebna (mnie np. motywuje gdy mam małego lenia): http://makoweczki.pl/
        Głownie o kosmetykach, czasami są posty „przemyśleniowe”, prosto, nazwa bloga adekwatna do stylu pisania autorki: http://niewyparzonapudernica.blogspot.com/
        O dzieciach, metodach wychowawczych, pomocach naukowych, książkach: http://www.nebule.pl/
        Tutaj zaglądam jak szukam pomysłów do gotowania: http://www.makecookingeasier.pl/ oraz http://alaantkoweblw.pl/
        Tutaj zaglądam jak szukam prezentów/gadżetów: http://mamygadzety.pl/
        Wszystkie gorąco polecam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *