Ten rodzaj wkurwu i zmęczenia, który nie mija.

Ten rodzaj wkurwu i zmęczenia, który nie mija.

Ten rodzaj wkurwu i zmęczenia, który nie mija? Znasz go?Ja znam doskonale i codziennie próbuję z nim walczyć, ale minęły LATA zanim to sobie uświadomiłam. Ale po kolei. Znasz syndrom gotującej się żaby? Wrzucona do gotującej się wody żaba momentalnie z niej wyskoczy. Jeżeli żabę włoży się do wody letniej i zacznie podgrzewać, jej czujność będzie uśpiona i w końcu żaba się ugotuje. Tak samo jest z macierzyństwem. W końcu gdyby ktoś Ci kiedyś powiedział, że przez kilka lat nie będziesz spała, na pewno byś w to nie uwierzyła. Nie uwierzyłabyś też, że można nie dojadać,…

Będzie łatwiej, obiecuję Ci.

Będzie łatwiej, obiecuję Ci.

Czy Tobie też, jak miałaś małe dziecko powtarzali – nie martw się, będzie łatwiej? Nie wiem za bardzo co mogłoby być łatwiej, bo jedne problemy odchodzą ale przecież pojawiają się nowe i wcale nie są łatwiejsze. Muszę się jednak zgodzić z tym, że z czasem jest łatwiej. Nie ma to jednak nic wspólnego z tym, że dzieci stają się prostsze w obsłudze, w końcu zaczynają nas słuchać, czy, po latach próśb, wyrasta nam ta trzecia ręka, a doba wydłuża się do 25 godzin. Nope. Nie odbierajmy sobie żadnych zasług, matki!…

Nic mnie tak nie wkur.ia jak zdanie „to tylko kwestia organizacji”.

Nic mnie tak nie wkur.ia jak zdanie „to tylko kwestia organizacji”.

Nic mnie tak nie wkur.ia jak zdanie „to tylko kwestia organizacji”. Pada ono zwykle oczywiście w stosunku do matek. I jest tak samo krzywdzące jak i wszystkie inne uogólnienia. Bo nie, nie jest to tylko kwestia organizacji. To, jak ogarniasz życie zależy od tak wielu rzeczy, że nie wiem czy nawet w skrócie będę w stanie je tutaj przytoczyć, żeby chociaż części osób uwielbiających wymawiać podobne mądrości uświadomić, że hello nie, nie jest tak, że to tylko kwestia organizacji. Po pierwsze partner. Choć trudno w to uwierzyć, bardzo wiele kobiet ma nadal za męża kolesia, którego muszą spakować…

Matka siłaczka. Historia o tym, jak padłam i nie mogłam powstać.

Matka siłaczka. Historia o tym, jak padłam i nie mogłam powstać.

Matka siłaczka, Matka Polka, Zosia Samosia. To wszystko o mnie. Sama na siebie sprowadziłam sytuację, która ostatecznie doprowadziła mnie na skraj wyczerpania nerwowego i powrót silnej depresji. Dziś krótka historia o tym, jak padłam i nie mogłam powstać. To ja, decydując się kilka lat temu na odejście z korporacji, zdecydowałam się równocześnie na prowadzenie domu. To było oczywiste, że skoro ja nie zarabiam, nie wychodzę do pracy, a jestem w domu, zajmę się nim. Normalne, oczywiste, podział jak w wielu domach. Z tym, że ja, ze swoją wrodzoną umiejętnością organizacji,…

Choć nic dzisiaj nie robiłam, robiłam wszystko.

Choć nic dzisiaj nie robiłam, robiłam wszystko.

Choć nic dzisiaj nie robiłam, robiłam wszystko. Jestem lekkim nieogarem. Nie tylko ostatnio. Zawsze w sumie, od 9 lat, odkąd zostałam mamą. Ciągle na coś brakuje mi czasu. I często pod koniec dnia robię sobie taki rachunek sumienia, co dziś udało mi się osiągnąć? Wiadomo – praca, dom, dzieci, ale właściwie wszystko rozgrzebane, lista rzeczy do zrobienia każdego dnia jeszcze dłuższa, a ja padam o 21. Ale przecież oprócz pracy i życia w domu, robiłam jeszcze milion innych rzeczy, choć nic dzisiaj nie robiłam, robiłam…

Przestałam z kilkoma rzeczami walczyć i od razu mi lżej.

Przestałam z kilkoma rzeczami walczyć i od razu mi lżej.

Przestałam ostatnio walczyć z kilkoma rzeczami i od razu jakby mi lżej. To oczywiście nie stało się nagle i wcale nie za machnięciem czarodziejskiej różdżki, w pewnych kwestiach pomagał mi nawet specjalista, ale udało się. I tak sobie myślę, w trzecim tygodniu z dziećmi wśród innych rodzin, że może pora powiedzieć niektóre rzeczy głośno, może też komuś to pomoże.  Mam wrażenie, że wielu dorosłych traktuje dzieci jak swoich podwładnych, ewentualnie niesfornych uczniów, których cały czas trzeba karcić i straszyć. Mają podwójne standardy i niemożliwe do zrealizowania oczekiwania. Ciężko…

A gdzie pomnik dla matek, cichych bohaterek koronaszaleństwa?

A gdzie pomnik dla matek, cichych bohaterek koronaszaleństwa?

Rząd chwali się tarczą antykryzysową. A gdzie pomnik dla matek? A gdzie nagroda za szczególne osiągnięcia? Bo ja, proszę Pana Premiera, uważam, że obok służb medycznych, matki są cichymi bohaterkami tego całego koronaszaleństwa! I wszystkie zasługujemy na ordery i nagrody i pomniki! Już wyjaśniam! Wszystkie stałyśmy się doskonałymi nauczycielkami. Matematyka, polski, angielski, biologia, co tam chcesz. Jak dziecko nie wie, przewróci się o ojca leżącego na kanapie ale spyta matkę. Bo matki wiedzą. Jak wywabić plamę z trawy, jak zrobić obiad z niczego…

Jak mi w tej Polsce? Czyli przemyślenia po powrocie.

Jak mi w tej Polsce? Czyli przemyślenia po powrocie.

Nie ma dnia, aby ktoś mnie nie pytał po co wróciłam do Polski, jakie są plusy i minusy, czy mój mąż tęskni?  Mam wrażenie, że stale komuś na te pytania odpowiadam, ale przy okazji obu lajwów na Insta one się pojawiają, więc chyba nadal wiele osób chce to wiedzieć.  Tak więc uprzejmie donoszę. Wróciłam do siebie. Jasne, czasami mi się tęskni za kilkoma rzeczami, ale prawda jest taka, że natychmiast przypominam sobie, że te rzeczy również sprawiały mi przykrość i tęsknota mija zanim dopiję ostatni łyk kawy, a że głównie piję średnią czarną, to chyba domyślacie…

Jeden dzień z życia matki w dobie pandemii.

Jeden dzień z życia matki w dobie pandemii.

Budzik dzwoni o 6 z minutami. Mam wrażenie, jakbym położyła się sekundę temu. Dzień jak co dzień w sumie. Zerkam na Librusa. Jakiś ojciec proponuje medytacje dla rodziców, ktoś inny podsyła linki do warsztatów z zarządzania czasem dla młodzieży. Ktoś sugeruje, że dzieci niedostymulowane, biedne takie same siedzą, może klasowe ognisko on line urządzić? Od razu sobie wyobrażam, że mogłabym w sumie machnąć ognisko w salonie, w tej dodatkowej, 25 godzinie w ciągu doby, czemu w sumie nie. Jest jakiś plus. Zrobimy…

Przeszkadzają Ci dzieci? Ups, pechuńcio!

Przeszkadzają Ci dzieci? Ups, pechuńcio!

Kręcąc się ostatnio po mieście zauważyłam, że jest mnóstwo osób, które są negatywnie, wręcz wrogo nastawione do dzieci. Mam dla nich mały komunikat. Przeszkadzają Ci dzieci? Masz pecha!  I niech od razu wyjaśnię, zanim ktoś dostanie palpitacji, żeby było jasne. Do dzieci i ich w miarę ogarniętych rodziców, a nie bachorów z rodzicami, którzy mają wszystkich innych ludzi w nosie, a każde mniejsze lub większe przewinienie dziecka kwitują rozłożonymi rękami i westchnieniem “oh, przecież to tylko dziecko”, ewentualnie mają ochotę Cię zlinczować i na najmniejszą próbę zwrócenia uwagi…