Zaraza Internetu: blogi parentingowe.
Piszę tego bloga od ponad 6 lat, przez które wpadłam do znienawidzonej kategorii „parenting”. Czyli pisania dla sfrustrowanych matek, o innych matkach, ich dzieciach i życiu wywróconym pomiędzy kupą w pampersie, wojenkami w piaskownicy, a „mamo, chcę mieć kolczyk w nosie”. I tak sobie myślę, że pora chyba przestać. O! Bo tak naprawdę nic mnie tak bardzo nie irytuje jak to, że jedna baba drugiej babie włazi do życia z buciorami i próbuje jej wmówić, że coś tam robi źle, mogłaby lepiej, bo ona to na pewno wie jak,…