Fazy macierzyństwa – w której fazie jesteś?

Fazy macierzyństwa – w której fazie jesteś?

Fazy macierzyństwa. Wiadomka, że każda z nas jest inna i zupełnie inaczej radzi sobie z macierzyństwem. Myślę jednak, że większość z nas odnajdzie się gdzieś na mojej skali faz macierzyństwa. W jakiej fazie aktualnie jesteś? Faza we mgle. Rodzi się dziecko, a Ty nie masz bladego pojęcia gdzie podziała się instrukcja obsługi. Trochę miałaś nadzieję, że może zadziała intuicja, ale o robić, kiedy Twoja intuicja odpowiada Ci ucieczkę tam, gdzie pieprz rośnie, kiedy dziecko ząbkuje? Co jeśli podpowiada Ci zakup wyciszających dźwięk otoczenia słuchawek,…

Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące.

Macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące.

Nie tęsknię jakoś szczególnie za „kiedyś to były czasy”, bo czasy zawsze są, a te teraz najlepsze, bo nasze. Ale kurka no muszę zgodzić się z tym, że kiedyś to matki miały łatwiej. Dzisiejsze macierzyństwo sprzeczności jest takie męczące! Pilnowały, żeby dzieci się uczyły, żeby na kolację wracały do domu i żeby nie chodziły podarte. Mogły za to po podwórku latać brudne, przecież z brudu nikt nie umarł. U babci jadło się tyle ciasta, ile się miało ochotę, pajda chleba z masłem i białym cukrem to dopiero był rarytas. Gluten był spoko, chociaż…

Od roku leczę się z pamiętania o wszystkim.

Od roku leczę się z pamiętania o wszystkim.

Przeczytałam ostatnio świetny tytuł: „To nie chodzi o to, kto wyniesie śmieci”. Od razu kliknęłam, domyślając się o co chodzi. Bo muszę się przyznać tutaj przed tysiącami czytelników – ja sama leczę się z pamiętania o wszystkim od ponad roku! Bo to nie chodzi o to, że to wyrzucenie śmieci to jest kilka sekund i każdy może to zrobić. Chodzi o ZAUWAŻENIE i PAMIĘTANIE o tym, że te śmieci wyrzucić trzeba! Pisałam już o tym, ale odkąd zaczęłam mówić o tym bardzo głośno, skala zjawiska mnie przeraża. Okazuje się, że większość z nas w ogóle tego…

Jest chujowo ale stabilnie.

Jest chujowo ale stabilnie.

Jest chujowo ale stabilnie, kocham to zdanie! Kolejny rok mija. Kolejny, w którym nie jestem jakoś szczególnie bardziej bogata, nadal nie odkryłam leku na raka, nie mam mniejszego tyłka i nie opanowałam odwracania procesu starzenia. Jak do tego doszło, sama nie wiem!  Nadal nie jestem kwiatem lotosu, stabilny, ale jednak lekki wkurw towarzyszy mi na co dzień i wciąż nie wiem, dlaczego z każdym bombelkiem doba matki nie wydłuża się proporcjonalnie o dodatkową godzinę. I ile dzieci, tyle dodatkowych rąk! Koniecznie! Nadal mam pokój pieszczotliwie zwany pierdolnikiem, w którym bywają…

Kultura zapierdolu? To nie dla mnie.

Kultura zapierdolu? To nie dla mnie.

Kultura zapierdolu? Nie potrafię, nie chcę, wypieram. Nie umiałam w życie, które opierało się na przychodzeniu z jednej pracy, tej zarobkowej, do drugiej, tej w domu. Zwolniłam się z korpo po tym, jak nie posiadająca dzieci, partnera, ani kota singielka zasugerowała mi, żebym się zastanowiła, jakie są moje priorytety. To było tej zimy, kiedy moje dzieci na potęgę chorowały, a ja, kiedy na wizytę domową do trojaczków z zapaleniem płuc przyjechał lekarz, rozmawiałam z nim w biurowej toalecie. To było tej zimy, kiedy zdarzało się, że musiałam brać opiekę, a po całym dniu z trójką chorych…