Czy życie zaczyna się po trzydziestce?

Czy życie zaczyna się po trzydziestce?

Mam dziś urodziny. Trzydzieste siódme. I mimo tego, że mam już mnóstwo siwych włosów, poranki, kiedy wstaję z bólem czegoś, zmarszczki, których filtry nie ukryją, w ankietach zaliczam się do jednej z ostatnich rubryk, a na ulicy nikt już się za mną nie ogląda (no chyba, że moje dziecko postanowi akurat zrobić cyrk), nie chciałabym się zamienić z młodszą koleżanką. Mówi się, że chcielibyśmy zawsze mieć 18 lat. Otóż za żadne skarby, diamenty i miliony euro, nie chciałabym wrócić się do czasów, kiedy miałam 18 lat, ani…

Nie tylko Ty.

Jedna z rzeczy, która codziennie mnie zaskakuje, to wiadomość od innej mamy wyrażająca ulgę. „Jak dobrze, że nie tylko ja tak mam”, pisze. Zawsze, kiedy to czytam chcę krzyknąć „Nie tylko Ty tak masz”!! Nie wiem, kiedy się to zaczęło, bo mamą jestem dopiero 9 lat, więc w perspektywie historii rodzicielstwa to tyle, co nic. Wyraźnie widzę, że na równi z trendem odzierającym macierzyństwo z lukru i wyjawiającym „straszną” prawdę o życiu z dziećmi, pokutuje przeświadczenie o heroizmie matek, którym nie wolno narzekać, nie wolno głośno przyznawać, że padają na twarz, że mają dość, że pragną jakiejkolwiek pomocy, wsparcia i zrozumienia. Dlatego…

Ten dzień.

Wiesz, że jesteś nie tylko mamą, ale i z krwi, i kości kobietą, kiedy w ten dzień masz dość. Hałasu dość. Ciągłego mamo i wiszenia na rękach dość. W kółko prania, gotowania, sprzątania nie swojego bałaganu dość. Dzieci dość. To ten dzień, kiedy przyjaciółka pisze: – Została dziś pierwszy raz w przedszkolu na pół dnia. Mała ani łzy, za to ja płakałam. – Chyba ze szczęścia? – odpisuję. ♥ To ten dzień, kiedy przed samotną podróżą piszę do agenta ubezpieczeniowego. Polisa, Dagmara Hicks, pesel, daty wyjazdu. I na koniec: –…

Jedyna odpowiedź na wścibskie pytania.

Zaczyna się gorący okres spotkań towarzyskich i rodzinnych. Niestety nie tylko takich, na które idziemy z przyjemnością, ale i takich, na których być musimy. Bo wypada, bo trzeba przynajmniej raz w roku odwiedzić, bo zaprosili. Takie okazje są zwykle katorgą. To nic innego jak festiwal, na którym królują wścibskie pytania i niezręczne sytuacje.   Nie dlatego, że nie lubimy wyjść do ludzi, zjeść trzydziestu sześciu kawałków serniczka i napić się wódki z wujkiem Romanem, a wszystko w otoczeniu jemioły i krzykliwie czerwonych Mikołajów. Nie znosimy tych spędów, bo dręczą nas niezręczne sytuacje. Ludziom się nagle…

Nic mnie już nie zdziwi.

Moja trwająca pięć lat kariera matki nie przestaje mnie zaskakiwać. NIGDY nie sądziłam, że kiedykolwiek w życiu przyjdzie mi robić niektóre rzeczy, że pewne zachowania staną się normą, a przede wszystkim, że NIC, absolutnie nic mnie już nie zdziwi. Kupa. Słowo kupa staje się słowem klucz. Towarzyszy matce przez kilka pierwszych lat życia potomka. Rozmowy o kupie prowadzi się nawet z obcymi ludźmi, na przykład z lekarzami, przy świątecznym stole „sprawdź, czy on nie ma kupy, coś tu śmierdzi”, na eleganckim przyjęciu, z koleżanką i inną, spotkaną przypadkowo mamą….

Dajże lajka!

Dajże lajka!

Taki dziś kontrowersyjny tytuł. A czemu nie? Przecież to tytuł zwykle najbardziej przyciąga. Dajże lajka. Aha. Zapala się czerwona lampka. Może będzie o matkach, które wrzucają do sieci miliony zdjęć swoich dzieci, żeby jakoś swoją próżność połechtać. Albo pokazać, pochwalić się. Pewnie nic innego w ich życiu nie ma oprócz dziecka, to jedno jakoś im wyszło. Jasne. Do momentu aż zacznie gadać, wszystkie są słodkie. Nie będzie o tym. Będzie o tym, że jesteś tutaj. Jesteś na tym blogu i czytasz to, co ja do Ciebie napiszę. Nie wiem, jakie…

Normalność to luksus.

Dlaczego nie będę matką, która poucza trenera? Bo w grupie jest kilkanaścioro dzieci, a każde z tych dzieci ma rodzica, który uważa, że jego pociecha jest najważniejsza na świecie i będzie kolejnym Ronaldo. I to jego dziecko ma być traktowane wyjątkowo, ma mieć fory. A rodzic na każdym treningu będzie koszmarem trenera. Słać będzie instrukcje z najlepszym składem, swoim piskiem przekrzykiwać wszystkich, swoją obecnością zawstydzać dziecko, zamiast na ławeczce, stać na murawie. Każdy rodzic mimowolnie staje się arbitrem dziecka, niestety bez cienia obiektywizmu. Bo dzieci maja teraz…

Chore dziecko doprowadza rodziców do rozpaczy.

Chore dziecko doprowadza rodziców do rozpaczy.

Wiem. Wiem dokładnie co czujesz. Co czujesz, kiedy Twoje chore dziecko budzi się w nocy z gorączką, kiedy odbierasz telefon z przedszkola, że wymiotuje. Wiem, jaka jest Twoja reakcja na podejrzane kropki na rękach. Mimo tego, że ogromnie boisz się o zdrowie swojego malucha, że chcesz ulżyć jego cierpieniom i najbardziej na świecie pragniesz, aby było zdrowe, ogarnia Cię też panika. Bo chore dziecko to problemy. To nieprzespane noce, to miliony monet zostawione w aptece, to niedobre lekarstwa, których zażywanie trzeba za każdym razem negocjować i przekupywać łapówką….

Nie da się opisać.

Wiele osób próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest macierzyństwo. Świeżo upieczeni rodzice wołają „dlaczego nikt mi nie powiedział”. Doświadczone matki tajemniczym szeptem powtarzają stare zaklęcie „sama zobaczysz”. Bo czy da się opisać to, co każda z nas czuje? Nie da się opisać, bo macierzyństwo to coś pomiędzy udręką, a ekstazą. Nie da się opisać pierwszego spojrzenia na ekran usg. Pierwszych kopnięć maleństwa, jeszcze w brzuchu. A w końcu momentu, kiedy zobaczysz swoje dziecko po drugiej stronie brzucha. Nigdy w życiu nic bliższego cudu już nie ujrzysz. Nie da się…

Będzie Ci łatwiej złapać świat za rogi.

Będzie Ci łatwiej złapać świat za rogi.

Jest wiele typów matek. I nie mówię tutaj o tym, w jaki sposób radzimy sobie z dziećmi. Chodzi mi o wygląd. Typ A. Odkąd założyła obrączkę, zapomniała o wyglądzie. Męża już ma, więc po co się katować. I tak z każdym kolejnym dzieckiem przybywa tu i ówdzie sadełka i ciałka. Ciuchy coraz szersze, włosy coraz krótsze, lista wymówek coraz dłuższa. Czasu nigdy nie ma, diety drogie, trzeba godzinami stać przy garach, a potem jeść trawę. Matki nie mają czasu myśleć o takich rzeczach! Nie ćwiczy, bo matce nie przystoi…