W końcu jestem tylko matką.
Są dni, kiedy opadają ręce. Dzieci od rana nabuzowane, krzyczą o wszystko. Nie wiadomo co zrobić, nie pomagają tłumaczenia, proszenia, odwracanie uwagi. Pierdylion razy narzekają na milion nic nie znaczących bzdur. A ja jestem tylko matką. Nie wodzem zwaśnionych plemion, ani nie supermenką. Nie mam tajemnych mocy. Ja wiem co robić i tu, na tym blogu, często o tym piszę. Znam bardzo dobrze teorię. Każdy z nas, rodziców, przeczytał kilka książek, obserwował swoich rodziców, czy dzieciatych znajomych i nauczył się jak postępować. Ja nawet idę krok dalej i czasami napiszę…